Mastalerek o nowych stenogramach: Powtarzanie tez Anodiny

Mastalerek o nowych stenogramach: Powtarzanie tez Anodiny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marcin Mastalerek (fot. JACEK HEROK / Newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
Zdaniem rzecznika PiS, Marcina Mastalerka, nowe odczyty z rejestratora kokpitu Tu-154 M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku, są "powtarzaniem tez pani Anodiny". - To nie jest twardy dowód. To nie jest przede wszystkim oryginał. To są kopie. Oryginały są zamknięte - pewnie w sejfie - w Moskwie. Było 5 lat na to... - dodał w rozmowie na antenie radia RMF FM.
Rzecznik PiS twierdzi też, że ktoś "gra katastrofą smoleńską". - Trzeba dziś zadać pytanie, czy ci, którzy mówili i pisali o tym, że podobno w stenogramach znajdowały się zapisy: "tak lądują debeściaki", co okazało się wierutną bzdurą, czy wszyscy ci przeprosili za to? - powiedział. - Ja bym wolał, żebyśmy mieli od pięciu lat międzynarodowe śledztwo, by nasi eksperci mieli dostęp do oryginałów, a te oryginały od pięciu lat są w sejfie w Moskwie. Po pięciu latach nagle okazuje się, że coś innego jest, niż było - dodał.

"Porównajmy to z śledztwem ws. Germanwings"

- Ostatnio było śledztwo w sprawie malezyjskiego samolotu, w sprawie samolotu Germanwings. Porównajmy te śledztwa do tego śledztwa ws. katastrofy Germanwings - zaproponował również Mastalerek - Tam wszyscy mają dostęp do dowodów - dodał sugerując, że w sprawie Smoleńska polscy specjaliści nie mieli dostępu do wraku.

Na pytanie o to, czy Andrzej Duda powinien "głosić tezę o zamachu i smoleńskim spisku" odpowiedział, że Duda "konsekwentnie od 5 lat wypowiada się jako prawnik i we wszystkich wypowiedziach tak mówił". - Mówił o dowodach, których nie ma w Polsce, mówił o wraku, mówił o czarnych skrzynkach - dodał.

"Nie można wykluczyć zamachu"

Rzecznik PiS nie powiedział wprost, że są pewni tezy o zamachu, ale stwierdził, że nie można jej wykluczyć. - My będziemy chcieli mówić przede wszystkim o upamiętnieniu katastrofy i o wyjaśnieniu. Dziś nie można wykluczyć tezy o zamachu, dlatego że nie ma czarnych skrzynek, nie ma wraku. Tego nie można wykluczyć - powiedział.

Nowe odczyty z rejestratora kokpitu

RMF FM dotarło do najnowszej opinii biegłych, którzy odczytywali zapis rejestratora rozmów w kokpicie prezydenckiego Tu-154 M. Eksperci zdołali odczytać o 1/3 słów więcej niż przy poprzednim badaniu. Stenogram rzuca zupełnie inne światło na to, co działo się w kokpicie przed katastrofą.

Zgodnie ze stenogramem sporządzonym przez biegłych w kabinie pilotów, do samego końca, przebywała osoba opisana jako DSP, czyli Dowódca Sił Powietrznych. Miała ona pozostać w kokpicie mimo wezwań stewardessy do zajęcia miejsc. To tej osobie biegli przypisują słowa dotyczące prób lądowania: "Faktem jest, że my musimy to robić, do skutku". Po pierwszym komunikacie "TERRAIN AHEAD" miał oczekiwać od załogi "Po-my-słów", zachęcał też pilota "Zmieścisz się śmiało". Sugestie o konieczności lądowania miały paść również z ust dyrektora protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazany.  

W ostatnich 20 minutach lotu magnetofon w kokpicie zarejestrował 7 prób uciszania innych osób. Na 2,5 minuty przed katastrofą pada "ku(...), przestańcie proszę".

Piwko na pokładzie

Biegli odczytali także rozmowę, która miała miejsce na 30 minut przed katastrofą. Jeden z członków załogi (raczej nie piloci) miał mówić o piciu piwa w czasie lotu. Rozmowa niezidentyfikowanych osób w kokpicie: -  Co to jest?  - Piwko, a ty nie pijesz?

Po dwóch minutach stewardessa pyta niezidentyfikowaną osobę: "Wypijesz?". W odpowiedzi pada przeciągłe "Taaak".

Nowa kopia

Stenogram opracowano na podstawie kopii zapisu rejestratora dźwięku zarejestrowanej podczas wizyty w Moskwie w lutym 2014. Poprzednie badania wykonywano na kopii zapisu przechowanego w Moskwie rejestratora MARS. Biegli prokuratury wojskowej ujawnili, że w Tu-154M w rejestratorze wykorzystano taśmę niezgodną ze specyfikacją producenta. Spowodowało to, że rozmowy są zaszumione.

Biegli zakwestionowali też wnioski Krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, że rejestrator mógł zarejestrować rozmowy z prezydenckiej salonki, czyli z odległości 5 metrów od wejścia do kokpitu. Eksperci stwierdzili, że przy włączonej awionice wypowiedzi osób znajdujących się w odległości metra od wejścia do kabiny pilotów są już nieczytelne.

RMF FM