Obecnie Partia Liberalno-Demokratyczna Junichiro Koizumiego wraz z koalicjantami ( Nową Partią Konserwatywną i małą centrową partią buddyjską Nową Komei) ma w 480-osobowej izbie niższej parlamentu większość tylko czterech mandatów.
Z publikowanych ostatnio w Tokio sondaży wynika, że pozycja PLD a także samego premiera w ostatnim czasie znacznie się umocniła, co zapewne Koizumi chciał wykorzystać, decydując się na rozpisanie przedterminowej elekcji. We wrześniu Koizumi zyskał mandat zaufania swej partii gdy zdecydowaną większością głosów został wybrany na kolejną trzyletnią kadencję na stanowisku szefa ugrupowania. PLD liczy, że przedterminowe wybory, przeprowadzone w momencie wzrostu popularności premiera i samej partii, przyniosą jej zdecydowaną większość mandatów w izbie.
Oficjalnie kampania przedwyborcza rozpocznie się pod koniec października (wymienia się dzień 28 października) - faktycznie jednak trwa już od tygodni.
Rozwiązanie parlamentu nikogo nie zaskoczyło - sami deputowani, których poinformowano o decyzji szefa rządu na piątkowej sesji, przyjęli postanowienie Koizumiego głośnymi okrzykami "Banzai". Zanim jednak to nastąpiło, izba - zgodnie z zamiarami Koizumiego - uchwaliła pospiesznie ważną ustawę antyterrorystyczną, na mocy której przedłużone zostało na dwa lata wygasające 1 listopada prawo ws. walki z terroryzmem, umożliwiające Japonii, mimo ograniczeń zawartych w pokojowej konstytucji kraju, udział w niebojowych akcjach, prowadzonych na świecie w ramach walki z terroryzmem . W tym przede wszystkim - wysyłania na wody Oceanu Indyjskiego okrętów marynarki wojennej, udzielających logistycznej pomocy koalicji antyterrorystycznej, prowadzącej działania w Iraku czy Afganistanie.
sg, pap