Co Kasia Tusk chowa w szafie?

Co Kasia Tusk chowa w szafie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kasia Tusk (fot. Michał Fludra /Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Beż wygląda luksusowo, sportowy zegarek pozwala nosić skórzane spodnie, a kot w butach miał rację, zakładając kozaki. To wyczytamy z podręczników stylu pisanych przez blogerów. Ale publiczność szuka dobrych rad – „Elementarz stylu” Kasi Tusk i inne tego typu książki stają się bestsellerami.

Kasia Tusk, 28-letnia dziś absolwentka wydziału psychologii, uczestniczka piątej edycji „Tańca z gwiazdami” i córka byłego byłego premiera, swój „lekki blog o modzie, gotowaniu i zakupach” założyła cztery lata temu. Make Life Easier błyskawicznie odniósł sukces. Nazwisko przyciągnęło uwagę, jednak niesprawiedliwością byłoby stwierdzić, że witryna swoją popularność zawdzięcza wyłącznie pozycji ojca autorki. Internautom spodobała się bezpretensjonalność młodej dziewczyny, która w przeciwieństwie do znakomitej większości szafiarek (czyli dziewczyn przebierających się do zdjęć, które zamieszczają na swoich blogach) nie udawała ekstrawaganckiej modelki, tylko uśmiechała się ze zdjęć w dżinsach i T-shircie. Porady, jak dobierać żakiet do koszuli, zainteresowały wiele Polek, a nowatorskie wówczas połączenie tematu ciuchów z gotowaniem nadało premierównie wizerunek zwykłej dziewczyny.

NARODOWA PIĘTA ACHILLESOWA

Blog zaskakiwał jednak swoim profesjonalizmem. Dobrej jakości sesje zdjęciowe i wysmakowana szata graficzna sugerowały, że Make Life Easier nie powstał w wyniku spontanicznego zrywu studentki interesującej się ciuchami, lecz był przemyślaną inwestycją finansową. O Kasi Tusk w świecie mody i stylu nikt przecież wcześniej nie słyszał. Autorka szybko zaczęła zarabiać na reklamach i do dziś blog jest, jak się zdaje, jej podstawowym źródłem utrzymania. Chyba że większe wpływy zacznie jej przynosić ukazująca się właśnie książka. Od kilku tygodni jest numerem jeden w internetowej przedsprzedaży sieci Empik, największego gracza na rynku księgarskim.

Jaki jest „Elementarz stylu” Kasi Tusk? Mniej więcej taki jak blog. Po pierwsze, ładny. Wydany na luksusowym papierze, z okładką obitą płótnem, wyróżnia się wysokim poziomem edytorskim i ładnymi zdjęciami. Po drugie, wykalkulowany. Niezbyt przekonujące opowieści o wpadkach, które rzekomo zaliczyła autorka, są tu punktem wyjścia do wyjaśniania, jak należy się ubrać lub jakie ciuchy kupować, by służyły w wielu sytuacjach. Dzięki temu zabiegowi czytelniczka ma odnieść wrażenie, że Kasia jest taka jak ona. I tak, jeśli autorka „Elementarza…” idzie do pierwszej pracy, zakłada, oczywiście, obcisłą spódnicę i eksponuje dekolt, czym – jak się przekonuje – nie podnosi własnych kwalifikacji. Jeśli kupuje wymarzone dżinsy, to nie chodzi w nich pół roku, bo niemądrze czeka na specjalną okazję. Z chwilą gdy ta okazja nadchodzi, dżinsy okazują się już niemodne, z czego Kasia (i jej czytelniczki) wyciągają wniosek, że nie można żałować noszenia dobrych ubrań na co dzień. Po trzecie, w książce Tusk sporo jest nieuzasadnionych sądów. Czemu, jej zdaniem, granatowe buty noszone na gołe nogi skracają sylwetkę? Dlaczego wszystko, co beżowe, wygląda luksusowo? Z jakiego powodu trampki są bardziej eleganckie od adidasów, a skarpetki są naszą „narodową piętą achillesową”?

Ta książka jest też pełna życiowych mądrości na poziomie niezbyt ambitnych pism kobiecych. Każdy z rozdziałów ma morał, z którego wynika, że moda jest tylko dodatkiem, bo nie szata zdobi człowieka.Przykład? Na pierwszym roku studiów Kasia „sztukę eksponowania kobiecych wdzięków opanowała w mig”. Jej wysokie szpilki, czerwone usta i wyprostowane włosy były „naprawdę świetną przynętą” w klubach, ale gdy w końcu „przestała co weekend szukać wymarzonego chłopaka” i usiadła na ławce w zwykłych dżinsach, od razu zjawił się ON. Zważywszy na to, że pointa „Elementarza stylu” brzmi: „Chciałabym, byś zapomniała o ciuchach i zaczęła żyć”, celowość wydawania 50 zł na książkę rzekomo o ubieraniu się stoi pod dużym znakiem zapytania.

Dziesiątki tysięcy Polaków takich dylematów jednak nie ma. Pisane ostatnio na potęgę przez blogerów poradniki stylu sprzedają się znakomicie. Skąd ta popularność? Głównie z powodu ogromnych zapóźnień. Utrata ciągłości historycznej i zgrzebność komunizmu zrobiły swoje. Nie mamy wzorców, nie bardzo wiemy, jak się ubrać, ale już zauważamy, że odpowiedni wygląd jest istotny. I to nie tylko w sytuacjach zawodowych. Nie chodzi jedynie o to, że w biznesie, polityce czy mediach posługujemy się określonym dress codem (kodem ubioru, gdzie każda rzecz coś znaczy), ale odpowiedni strój pomaga na gruncie towarzyskim i prywatnym. Problem w tym, że zasad dobrego ubierania nie bardzo ma nas kto uczyć. W rolę przewodników po świecie mody wcielili się zatem blogerzy – autorzy poradników.


Cały tekst przeczytać można w najnowszym numerze "Wprost”, który znaleźć można w kioskach i salonach prasowych na terenie całego kraju od poniedziałku, 26 października 2015 r. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchania oraz na  AppleStore GooglePlay.