Europejskie rendez-vouz w 2009 r.? (aktl.)

Europejskie rendez-vouz w 2009 r.? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef brytyjskiej dyplomacji, wspierając Polskę i Hiszpanię w sprawie systemu głosowania w Radzie UE, poparł pomysł odłożenia decyzji w tej sprawie do 2009 r.
W żargonie unijnym nazywa się to "klauzulą rendez-vous", bowiem strony umawiają się na spotkanie w tej sprawie za kilka lat. Zdaniem polskiego ministra sparaw zagranicznych Wlodzimierza Cimoszewicza, byłoby to "najrozsądniejsze rozwiązanie". Taki obrót sprawy spowodował, że wyjeżdżał on z narady szefów dyplomacji 25 obecnych i przyszłych państw UE w Neapolu w "zdecydowanie bardziej optymistycznym" nastroju, niż w dniu przyjazdu w piątek.

Dokładnie odwrotnej ewolucji uległ w tym czasie nastrój ministra spraw zagranicznych Niemiec Joschki Fischera. "Wyjeżdżam z Neapolu bardziej zatroskany niż przedtem" -  powiedział dziennikarzom.

Wszystko to za sprawą szefa dyplomacji brytyjskiej Jacka Strawa, który oświadczył na swojej końcowej konferencji prasowej, że popiera pomysł, żeby umówić się, że decyzja o  ewentualnej zmianie systemu głosowania w Radzie UE zapadnie "bliżej roku 2009".

Według Strawa, z propozycją klauzuli "rendez-vouz" w sprawie głosowania w Radzie UE wystąpił sam przewodniczący obradom, szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini.

"Przewodniczący wystąpił z czymś, co - myślę - jest twórczym rozwiązaniem, które poparłem. Polega ono na tym, że skoro Nicea będzie obowiązywać przynajmniej do 2009 roku, a mamy dopiero 2003 rok, po co mamy się teraz niepotrzebnie o to spierać. Dlaczego nie  mielibyśmy wyznaczyć sobie spotkania w tej sprawie bliżej roku 2009?" - powiedział Straw dziennikarzom w Neapolu.

"Moje odczucie było takie, że było szerokie poparcie dla takiej klauzuli, przewidującej spotkanie w tej sprawie w 2009 roku. Pozwalałaby ona odłożyć decyzje do momentu, w którym mielibyśmy znacznie więcej informacji, czy system nicejski działa, czy nie" - dodadał.

Frattini zaprzeczył na swojej konferencji prasowej, jakoby formalnie zgłaszał taką propozycję. W podsumowaniu obrad podtrzymał też tezę, że większość nadal opowiada się za zasadą podwójnej większości, wbrew stanowisku Polski i Hiszpanii.

Zgodnie z tą zasadą, której automatyczne wprowadzenie w 2009 roku zaproponował Konwent Europejski, do podjęcia decyzji w Radzie UE wystarczyłaby zwykła większość państw reprezentujących 60 proc. mieszkańców UE. Siła głosu ściśle odpowiadałaby ludności państwa.

W systemie nicejskim, wchodzącym w życie w 2004 roku, każdy będzie miał arbitralnie przydzieloną liczbę głosów, dającą "fory" Polsce, Hiszpanii i mniejszym krajom Unii w stosunku do Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch.

Jak ocenił Cimoszewicz, w Neapolu zapanowała "idealna równowaga" między zwolennikami i przeciwnikami bronionego przez Polskę nicejskiego systemu głosowania w Radzie UE. Po spotkaniu w Neapolu "jesteśmy znakomicie bliżej" albo pozostania przy Nicei albo odłożenia na później decyzji o  zmianach - powiedział. Dlatego uważa on, że jest wciąż możliwe uzgodnienie ostatecznego tekstu konstytucji na szczycie 13 grudnia w Brukseli.

Niemcy, Francja i inne państwa założycielskie Unii lansują zasadę podwójnej większości, jako sposób na uchronienie Unii przed paraliżem po jej poszerzeniu do 25-30 państw. Wiele mniejszych krajów waha się w tej sprawie i walczy przede wszystkim o  komisarza z pełnym prawem głosu.

Według Cimoszewicza, w Neapolu opowiedziała się za tym "przytłaczająca większość" ministrów. Konwent chciał ograniczyć do  15 liczbę komisarzy z prawem do udziału w głosowaniach i obdzielać tym prawem kolejno wszystkie kraje w systemie rotacyjnym.

W zgodnej opinii dyplomatów unijnych największego postępu dokonano w Neapolu w sprawie zapisów w konstytucji UE dotyczących zasad tzw. współpracy strukturalnej w obronie. Cimoszewicz powiedział, że propozycje odpowiednich artykułów w konstytucji UE idą w postulowanym przez Polskę kierunku większej otwartości i pierwszeństwa NATO w tej dziedzinie.

Dyplomaci unijni wskazywali jednak, że protokół stawia dość wysoko poprzeczkę, jeśli chodzi o wymagane zdolności wojskowe i  uczestnictwo w europejskich programach zbrojeniowych.

W Neapolu nie doszło natomiast do istotnego postępu w sprawie wpisania do preambuły unijnej konstytucji odniesienia do  chrześcijańskich tradycji Europy. Kilku ministrów, w tym Cimoszewicz, podtrzymało swój postulat, żeby to zrobić. Dyskusja ujawniła jednak "bardzo głęboki podział poglądów" - szef MSZ. Według dyplomatów, przeciwko odniesieniu do  tradycji chrześcijańskich protestowali ministrowie z Grecji, Francji, Belgii, Danii i Finlandii.

Dwudniowe "konklawe" ministrów spraw zagranicznych 25 obecnych i przyszłych państw UE w Neapolu miało przygotować grunt pod ostateczne uzgodnienia w sprawie Traktatu Konstytucyjnego, które - według założeń - mają zapaść na spotkaniu szefów państw 8 grudnia w Brukseli.

em, pap