Dlaczego?

Dlaczego?

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot - wzdychają mamy nastolatków, kiedy słyszą moje podekscytowanie:
- Hurra! Moi chłopcy dorośli! Skończyło się ząbkowanie, nieprzespane noce i samoloty zamiast widelca! Teraz z górki!
Patrzą na mnie z niedowierzaniem. Mówią:

- Najgorsze przed tobą! Bunt nastolatka. Nieszczęśliwe miłości, brak akceptacji wśród rówieśników. Niechęć do szkoły....

Litania jest długa. Staram się nią nie zadręczać na zapas. Może z moimi chłopcami wielkich kłopotów nie będzie?

Spędzam z nimi tyle czasu ile mogę! I nie chodzi o ilość tylko jakość! Zawsze mówię głośno, że lepsza matka, która jest z dzieckiem godzinę i naprawdę z nim jest (rozmawia, słucha jak gra na gitarze, wyciąga na dobry film do kina...), niż taka, która siedzi cały dzień ale tylko fizycznie jest obok, siedzi w tych samych czterech ścianach ale jakby jej nie było!

Od kilku dni myślę o Stasiu, 16-latku z Warszawy, który przed wigilią popełnił samobójstwo.

Był fajnym dzieciakiem. Miał pasje: saksofon i muzyka, dużo czytał, miał przyjaciół, chodził do dobrego liceum... i palił trawę. Dużo trawy! Nie wiem, czy można tak po prostu obwinić za wszystko trawę. Nie jestem ekspertem, nie mam doświadczenia.

Tylko raz w życiu paliłam "skręta" i kompletnie się nie odnalazłam. Kiedy wszyscy się śmiali i "odpływali" ja czułam się dokładnie tak samo jak przed zaciągnięciem.

Miałam trzeźwy umysł, byłam zadowolona i miałam całą głowę marzeń!

- Jesteś w raju? - pytali upaleni znajomi.

Pomyślałam, że albo wszyscy grają albo ze mną jest coś nie tak, skoro, żadnego objawienia nie mam!

Nie mam zdania na temat trawy. Nie mam doświadczenia, co robi z człowiekiem, który pali. Czuję, że w życiu Stasia czegoś zabrakło! Coś podcięło mu skrzydła, że nie mógł już dalej unosić się w powietrzu. Co?!

Mój Staś jest młodszy o 3 lata, ma dwie wielkie pasje - gra na gitarze i w teatrze. Ma kolegów. Uwielbia książki. Chodzi do dobrej szkoły...