Agent w "Solidarności": heca Cimoszewicza (aktl.)

Agent w "Solidarności": heca Cimoszewicza (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były koordynator służb specjalnych Janusz Pałubicki uważa, że dyskusja na temat agenta służb specjalnych w "Solidarności" jest spowodowana bieżącym interesem politycznym Włodzimierza Cimoszewicza.
"Czemu dopiero teraz Włodzimierz Cimoszewicz zajmuje się tą  sprawą, a nie wtedy, kiedy się o niej rzekomo dowiedział?" -  pyta Pałubicki.

"Opowieści o tym, że w moich czasach służby specjalne prowadziły działania wobec partii politycznych i wobec +Solidarności+, są nieprawdziwe. Gdyby tak było i gdybym o tym wiedział, to sprawa skończyłaby się w prokuraturze albo wyrzuceniem ze służby" -  oświadczył Pałubicki, który od 1992 r. był członkiem Politycznego Komitetu Doradczego przy MSW, a w latach 1997-2001 koordynatorem służb specjalnych w rządzie Jerzego Buzka.

Dodał, że wbrew temu, co napisała wtorkowa "Gazeta Wyborcza", nie  zdemaskował żadnego agenta służb specjalnych w "Solidarności". "Dzwonili do mnie dziennikarze i podawali mi trzy osoby. Nie będę odnosił się do tych nazwisk. Każde nazwisko, które bym powtórzył, byłoby mi przypisywane i byłbym za nie odpowiedzialny" -  powiedział Pałubicki.

"SLD robi hecę przedwyborczą na użytek kampanii wyborczej Cimoszewicza. To niesmaczna rzecz" - powiedział Andrzej Milczanowski, który na początku lat 90. był szefem UOP, a w latach 1992-95 ministrem spraw wewnętrznych. "Jeżeli Cimoszewicz i jego rzecznik Tomasz Nałęcz, twierdzą, że Cimoszewicz jako premier dowiedział się o  umieszczeniu w +S+ agenta, to nasuwa się pytanie, dlaczego nie  poinformował o sprawie wtedy, tylko robi to teraz?" - zastanawia się Milczanowski.

Cimoszewicz, kandydat SLD na prezydenta, zwrócił się w  poniedziałek do premiera Marka Belki, aby ujawnił i podał do  publicznej wiadomości dokumentację dotyczącą umieszczenia w  centralnych władzach "Solidarności" kadrowego funkcjonariusza UOP oraz dokumentację obrazującą "takie postępowanie, które w wolnej, demokratycznej Rzeczypospolitej nie powinno się zdarzyć".

Rzecznik rządu Dariusz Jadowski oświadczył, że premier nie ma  uprawnień do ujawniania ani do występowania z wnioskiem o  ujawnienie informacji dotyczących działalności operacyjnej byłego Urzędu Ochrony Państwa.

Rzeczniczka Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (powołanej w  miejsce UOP) Magdalena Stańczyk poinformowała, że ABW nie może potwierdzić ani zaprzeczyć, by istniała dokumentacja sprawy domniemanego umieszczenia w centralnych władzach "S" kadrowego funkcjonariusza UOP.

Członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych i orlenowskiej komisji śledczej Konstanty Miodowicz (PO) powiedział w  poniedziałek, że w ujawnieniu dokumentów nie widzi "niczego, co  mogłoby podważyć moje wcześniejsze oświadczenia, że kontrwywiad w  czasach, kiedy nim kierowałem, w żadnym zakresie nie naruszył interesów NSZZ +Solidarność+, że nie prowadził działań operacyjnych, w tym agenturalnych, wymierzonych w związek i nie godził w jego interesy".

Rzecznik Cimoszewicza Tomasz Nałęcz nie odpowiedział jasno, dlaczego jego kandydat zdecydował się wyciągnąć dopiero teraz tę sprawę ma światło dzienne. Powiedział tylko, że wcześniej nie było żadnej możliwości upublicznienia tej informacji, bo wówczas - jak twierdzi - "mogłoby się to negatywnie odbić na interesach państwa". "Marszałek zdecydował się o tym mówić już z historycznego dystansu, kiedy już to nie szkodzi interesom Polski, co więcej jest podane w imię interesu Polski" - mówi. Zdaniem Nałęcza, "dziś znowu mamy do czynienia z sytuacją, kiedy trzeba się poważnie liczyć z tym, że oficerowie służb, dawni, czy obecni, usiłują swoimi intrygami wpływać na polskie życie polityczne".

Nałęcz zapowiedział jednak, że Cimoszewicz "nie będzie podawał więcej informacji w tej sprawie". "Ile mógł powiedzieć nie naruszając interesów państwa, to  powiedział". - Ta sprawa nie jest przedwyborczą hecą - zapewnia. - W liście Cimoszewicz "w sposób bardzo odpowiedzialny odniósł się do informacji poruszanych ostatnio przez prasę". "Cimoszewicz zrobił to w sposób bardzo odpowiedzialny, bardzo wyważony, powiedział tyle, ile jako były premier miał prawo powiedzieć" - oznajmił.

ss, pap