Łukaszenka literatem

Łukaszenka literatem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trybun przemówił. Tłum zaklaskał. Poparcie zagwarantowane. W schizofrenicznym świecie Łukaszenki wszystko jak dawniej, czyli po staremu. On bohater, oni prostytutki na pasku tańczą jak imperialiści zagrają.
Zasada przemówień jest prosta. Jeśli nie da się przedstawić sprawy w pół godziny, lepiej zacząć pisać książki. Łukaszenka mówił trzy godziny. Teraz do końca życia powinien pisać książki. Niech zapomni o wyborach, kampanii, ujawnianiu spisków i wrogich agentów. Teraz wszystko na papier. Na dodatek Łukaszenka mówił wiele i źle, co jak wiadomo jest zuchwalstwem głupców. Gdyby tak mówił tak samo, tyle że krótko byłby tylko prostakiem. A takiemu to zawsze łatwiej, bo wszystko może zwalić na kogoś innego.'

W Mińsku można było usłyszeć dziś jeszcze jedno przemówienie. Przemawiał Aleksander Milinkiewicz. Mówił mało i dobrze, co wskazuje, że jest człowiekiem mądrym i roztropnym. Roztropnym, gdyż wokół niego gromadziły się oddziały łukaszenkowej milicji. Ale Milinkiewicz wiedział co mówi i na pewno przestraszył Łukaszenkę. To dlatego ten tak rozpaczliwie zwracał się w stronę swej opiekunki Rosji.

Na Białorusi rysuje się teraz taki o to scenariusz. Władze prawdopodobnie liczą się już z użyciem siły. Dlatego trwa propagandowe badanie gruntu przed takim rozwiązanie - oczywiście oskarżona o to zostałaby opozycja wspierana przez organizacje z Zachodu. Nadal jednak nie pewna jest reakcja Moskwy. Czy w obliczu przelewu krwi i groźby decydującej rozprawy z opozycją Rosja zdecyduje się cofnąć swoje poparcie dla Łukaszenki? Białoruskie wybory będą prawdziwym poligonem doświadczalnym dla Rosji, która także liczy się z możliwością kolorowej rewolucji. Rosja będzie dokładnie obserwować reakcję Zachodu. W ostatnim czasie Moskwie bardzo zależy na ociepleniu relacji z krajami UE. Być może uda się wytargować jakieś ustępstwa. Na pewno nie będzie łatwo.

Na koniec zagadka. Łukaszenka powiedział, że całą opozycję należy wcielić do wojska, gdyż tam "może im wypiorą mózgi". Ciekawe skąd podchwycił ten pomysł?

Grzegorz Sadowski