W Mińsku można było usłyszeć dziś jeszcze jedno przemówienie. Przemawiał Aleksander Milinkiewicz. Mówił mało i dobrze, co wskazuje, że jest człowiekiem mądrym i roztropnym. Roztropnym, gdyż wokół niego gromadziły się oddziały łukaszenkowej milicji. Ale Milinkiewicz wiedział co mówi i na pewno przestraszył Łukaszenkę. To dlatego ten tak rozpaczliwie zwracał się w stronę swej opiekunki Rosji.
Na Białorusi rysuje się teraz taki o to scenariusz. Władze prawdopodobnie liczą się już z użyciem siły. Dlatego trwa propagandowe badanie gruntu przed takim rozwiązanie - oczywiście oskarżona o to zostałaby opozycja wspierana przez organizacje z Zachodu. Nadal jednak nie pewna jest reakcja Moskwy. Czy w obliczu przelewu krwi i groźby decydującej rozprawy z opozycją Rosja zdecyduje się cofnąć swoje poparcie dla Łukaszenki? Białoruskie wybory będą prawdziwym poligonem doświadczalnym dla Rosji, która także liczy się z możliwością kolorowej rewolucji. Rosja będzie dokładnie obserwować reakcję Zachodu. W ostatnim czasie Moskwie bardzo zależy na ociepleniu relacji z krajami UE. Być może uda się wytargować jakieś ustępstwa. Na pewno nie będzie łatwo.
Na koniec zagadka. Łukaszenka powiedział, że całą opozycję należy wcielić do wojska, gdyż tam "może im wypiorą mózgi". Ciekawe skąd podchwycił ten pomysł?
Grzegorz Sadowski