Przed meczem z Ekwadorem Franciszek Smuda usiłował wszystkich przekonać, że rywal to drużyna mocna, wcale nie słabsza od amerykańskiej, z którą Polska zremisowała po dobrym meczu 2:2. Tyle, że fakty wskazywały na zupełnie coś innego.
Ekwador w rankingu FIFA zajmuje 72 miejsce, czyli jeszcze niższe od naszego. Co więcej, jest to najniżej sklasyfikowana drużyna narodowa z Ameryki Południowej. Do tego dodajmy jeszcze, że od stycznia Ekwador w pięciu meczach tylko raz wygrał i mamy niemal pełny obraz. Smuda, wiedząc, że pewny wygranej nie może być, postanowił się nieco zaasekurować i wmówić wszystkim, że gramy z mocnym przeciwnikiem. Sam jednak się przyznał, że dawno w akcji tej drużyny nie widział. Oj, Panie trenerze, sam Pan dobrze wie, że kurtuazja i dyplomacja nie jest pańską mocną stroną, więc nie trzeba było rywalom sprawiać przyjemności komplementami.
O ile po meczu sobotnim była nadzieja, o tyle po wtorku owa nadzieja bardzo zbladła. Przede wszystkim dlatego, że okazało się iż nie możemy na naszych kadrowiczów liczyć. „Rozpieścili” nas grą z Amerykanami a potem rzucili w przepaść bez zahamowań. Można wyliczać, kogo w naszej drużynie zabrakło, ale – na Boga! – z takim Ekwadorem musi sobie poradzić nawet ligowy skład. A może jestem naiwny? Może niepotrzebnie ciągle jeszcze trochę wierzę w umiejętności polskich piłkarzy?. Choć kiedy patrzę na wyczyny Glika – piłkarza włoskiej serie A – ta wiara słabnie.
Żałuję kilku rzeczy. Bardzo chciałem zobaczyć w akcji Salamona ( przecież po to są sparingi ), dłużej chciałem widzieć na murawie Niedzielana i chcę by ciągle bronił Boruc. Sprawdzanie innych bramkarzy, według mnie, nic nie wnosi. Powiedzmy, że wiemy, że są świetni.
Nie wygraliśmy z Ekwadorem i to już był ósmy mecz bez zwycięstwa…to jakiś koszmar, znowu spadniemy w rankingu. Za miesiąc gramy z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Już nawet nie chcę pamiętać meczu z Kamerunem.
O ile po meczu sobotnim była nadzieja, o tyle po wtorku owa nadzieja bardzo zbladła. Przede wszystkim dlatego, że okazało się iż nie możemy na naszych kadrowiczów liczyć. „Rozpieścili” nas grą z Amerykanami a potem rzucili w przepaść bez zahamowań. Można wyliczać, kogo w naszej drużynie zabrakło, ale – na Boga! – z takim Ekwadorem musi sobie poradzić nawet ligowy skład. A może jestem naiwny? Może niepotrzebnie ciągle jeszcze trochę wierzę w umiejętności polskich piłkarzy?. Choć kiedy patrzę na wyczyny Glika – piłkarza włoskiej serie A – ta wiara słabnie.
Żałuję kilku rzeczy. Bardzo chciałem zobaczyć w akcji Salamona ( przecież po to są sparingi ), dłużej chciałem widzieć na murawie Niedzielana i chcę by ciągle bronił Boruc. Sprawdzanie innych bramkarzy, według mnie, nic nie wnosi. Powiedzmy, że wiemy, że są świetni.
Nie wygraliśmy z Ekwadorem i to już był ósmy mecz bez zwycięstwa…to jakiś koszmar, znowu spadniemy w rankingu. Za miesiąc gramy z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Już nawet nie chcę pamiętać meczu z Kamerunem.