W 2 minucie i 16 sekundzie meczu usłyszałem z ust komentatora telewizji transmitującej mecz Polska Francja: Jesteśmy szybcy, jesteśmy nieustępliwi, gramy dobrze. Pomyślałem sobie wtedy: „Mój Boże , zaczyna się, chwalenie na początku a potem będzie katastrofa”. Ale nie było, naprawdę nie było katastrofy.
Poczułem Euro 2012. Nie dlatego, że mecz rozgrywany był na ładnym stadionie, nie dlatego, że kibice spisali się na medal. Przede wszystkim dlatego, że denerwowałem się przez całe 90 minut. Jakież to było przyjemne. Poprzednie mecze reprezentacji nie wywołały we mnie takich emocji. Teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo mi tego brakowało.
Brakowało mi też do tej pory satysfakcji z gry biało-czerwonych. Tym razem wreszcie ją miałem. Być może Francuzi byli lepsi, może zasłużyli na wygraną, może kontrolowali mecz, ale zaangażowanie Polaków w grę, ich agresja, chęć parcia do przodu, zaimponowały mi zaskakująco mocno. Być może działa tu zasada kontrastu, ale mamy ostatnio tak niewiele pozytywnych piłkarskich chwil, że wolę sobie tego tak nie tłumaczyć.
To nie jest jeszcze drużyna na Euro 2012, ale już dawno nie miałem wrażenia, że coś się zaczyna dziać. Smuda już nie ma i tak kogo sprawdzać, sam narzeka, że nie ma z kogo wybierać. No chyba, że zdecyduje się na powołanie takich piłkarzy jak Patryk Małecki czy Radosław Majewski. Nie ukrywam, że chciałbym ich obu widzieć w kadrze.
Trochę nie chce mi się wierzyć, że z tych zawodników, których ma Smuda, nie da się skompletować dobrego zespołu. Ma trzech muszkieterów z Borussii, ma innych graczy Bundesligi, ma Obraniaka, ma świetnego Szczęsnego, gorzej jest z obrońcami, ale nie ma innego wyjścia trzeba sobie z tym poradzić.
Dużo optymizmu mam w sobie po tym meczu z Francją, tak na gorąco. Ciekawe co pomyślę na chłodno.
Brakowało mi też do tej pory satysfakcji z gry biało-czerwonych. Tym razem wreszcie ją miałem. Być może Francuzi byli lepsi, może zasłużyli na wygraną, może kontrolowali mecz, ale zaangażowanie Polaków w grę, ich agresja, chęć parcia do przodu, zaimponowały mi zaskakująco mocno. Być może działa tu zasada kontrastu, ale mamy ostatnio tak niewiele pozytywnych piłkarskich chwil, że wolę sobie tego tak nie tłumaczyć.
To nie jest jeszcze drużyna na Euro 2012, ale już dawno nie miałem wrażenia, że coś się zaczyna dziać. Smuda już nie ma i tak kogo sprawdzać, sam narzeka, że nie ma z kogo wybierać. No chyba, że zdecyduje się na powołanie takich piłkarzy jak Patryk Małecki czy Radosław Majewski. Nie ukrywam, że chciałbym ich obu widzieć w kadrze.
Trochę nie chce mi się wierzyć, że z tych zawodników, których ma Smuda, nie da się skompletować dobrego zespołu. Ma trzech muszkieterów z Borussii, ma innych graczy Bundesligi, ma Obraniaka, ma świetnego Szczęsnego, gorzej jest z obrońcami, ale nie ma innego wyjścia trzeba sobie z tym poradzić.
Dużo optymizmu mam w sobie po tym meczu z Francją, tak na gorąco. Ciekawe co pomyślę na chłodno.