Przemysław Czarnek jako minister edukacji i nauki wprowadził tzw. godziny dostępności, zgodnie z którymi nauczyciele muszą poświęcić jedna godzinę tygodniowo na konsultacje dla rodziców i uczniów. Ta bezpłatna godzina nie wlicza się do pensum. Nauczyciele w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” krytycznie oceniają pomysł. „Strata czasu. Nikt nigdy się nie zgłosił” – zaznaczają.
„To wyraz braku zaufania do nauczycieli. Jeśli uczeń lub rodzic potrzebują konsultacji, to po prostu umawiają się indywidualnie z nauczycielem i po krzyku. Siedzenie w pustych salach dla idei to absurd i brak szacunku do środowiska nauczycielskiego” – dodają rozmówcy „GW”. Szefowa MEN Barbara Nowacka w Radiu Zet zaznaczyła, że ma „duże wątpliwości” ws. „godzin czarnkowych” i długo rozmawiała o tym z Rafałem Trzaskowskim.
Godziny czarnkowe do likwidacji? Nauczyciele apelują do Barbary Nowackiej
Wcześniej wiceminister Katarzyna Lubnauer zaznaczyła, że trzeba znaleźć inny sposób na wykorzystanie tych godzin. Nauczyciele mają nadzieję, że dojdzie do zmian. O likwidację rozwiązania apelował m.in. ZNP. Do Ministerstwa Edukacji Narodowej trafiła też petycja podpisana przez 2,5 tys. osób. Dorota Łoboda z Koalicji Obywatelskiej podkreśliła, że temat „godzin czarnkowych” „wychodzi na każdym spotkaniu”.
– Bardzo im zależy, żeby ten absurd znieść. To dla nich nie tylko dodatkowa godzina bezpłatnej pracy, ale też symbol opresyjnej władzy, która źle ich traktowała. Jest to dla nich niezrozumiałe, dlaczego ta fikcja wciąż obowiązuje. Nie tak miało być – wyjaśnia członkini sztabu wyborczego Trzaskowskiego. Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz podkreślił, że dla nauczycieli praca z dzieckiem i rodzicem jest oczywistością i „nie trzeba tego regulować odgórnie”.
Czytaj też:
Reforma szefowej MEN pod ostrzałem. „Rzeź niewiniątek zaplanowana z zimnym wyrachowaniem”Czytaj też:
Zakaz używania telefonów w szkołach? Jest haczyk. Nowacka reaguje