W przedszkolach brakuje nauczycieli w związku z tym MEN chce, aby w szczególnych przypadkach i pod pewnymi warunkami można było zatrudniać osoby niebędące nauczycielami, które prowadziłyby wszystkie zajęcia z dziećmi. Nauczyciele wychowania przedszkolnego zwracają uwagę, że decyzja Ministerstwa Edukacji Narodowej uderzy w dzieci, rodziców i nauczycieli. Twierdzą, że podnoszone kwalifikacje zawodowe i zdobywane latami dyplomy mogą sobie wyrzucić do kosza – podaje „GW”.
Pomysł resortu budzi u nich frustrację, bezsilność, a także dewaluuje zawód. „Czuję się, jakby MEN zmianą przepisów napluło mi w twarz i zrównało moje kompetencje z kompetencjami niani czy animatorki imprez” – skomentowała nauczycielka na jednym z forów. Środowisko nauczycielskie uważa, że ruch Ministerstwa Edukacji Narodowej nie dotyczy „sytuacji uzasadnionych” tylko „to legalizacja zastępowania profesjonalistów osobami bez przygotowania merytorycznego”.
Nauczyciele w przedszkolach przeciwko decyzji MEN. „Jestem tym zdruzgotana”
Decyzja MEN ma pogłębić chaos. „Jestem tym zdruzgotana. To jest policzek” – oceniła dr Zuzanna Jastrzębska-Krajewska. „To jest po prostu karygodne. To jest kolejne w tym roku szkolnym upokorzenie nauczycieli wychowania przedszkolnego” – uważa terapeutka znana w sieci jako Pani Zuzia. Zdaniem nauczycielki Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno się zastanowić „dlaczego ten zawód nie jest atrakcyjny”. Powodem jest przeciążenie, niskie zarobki, brak wsparcia i marginalizacja.
Nauczyciele wychowania przedszkolnego wolą pracować w szkołach, bo według nich prestiż zawody jest tam wyższy. Zwracają uwagę, że wykształcenie niczym się nie różni, a warunki pracy są lepsze. W przedszkolu tygodniowe pensum jest wyższe o siedem godzin. Do tego dochodzą też ferie, brak pracy w Wigilię i Sylwestra oraz dyżurów w wakacje. Można także liczyć na dodatek za wychowawstwo i rządowe programy modernizacyjne, jak „Laptop dla nauczyciela”.
„Regulacyjny absurd” MEN. Nauczyciele nie chcą rewolucji w przedszkolach
Środowisko nauczycielskie zwraca uwagę na „regulacyjny absurd” i chce wycofania zmian. 7 lipca pojawiła się petycja, którą podpisał prawie pięć tys. osób. Inną, stworzoną dzień później ponad 11,5 tys. osób. Panuje obawa, że zatrudnienie osób bez przygotowania pedagogicznego zwiększy liczbę obowiązków, bo to osoby wykwalifikowane będą musiały opracowywać wielokrotnie więcej dokumentacji, programów, sprawozdań, czy planów pracy.
Robert Górniak zwraca uwagę na nadchodzący niż demograficzny i jest zdania, że lepiej byłoby dopuścić studentów po trzecim roku pedagogiki wczesnoszkolnej i przedszkolnej. Dla nauczycieli potrzeby są inne, niż widzi to MEN, np. zmniejszenie liczby dzieci w grupach, czy potrzeba stałej obecności dwóch opiekunów w grupie. Brakuje nauczycieli w grupach integracyjnych, a na porządku dziennym są problemy z brakiem kredek i papierów, czy wyposażeniem sal.
Czytaj też:
Reforma MEN. „Pierwsze jaskółki” już od najbliższego roku szkolnegoCzytaj też:
MEN chce wprowadzić ważną zmianę. Wiadomo, kto skorzysta
