Jej uczelniani koledzy twierdzą, że język debaty publicznej pozbawiony jest kreatywności i finezji, okrutne słowa mają ranić, obrażać i nokautować przeciwnika, a ton wypowiedzi "nadają pomówienia i insynuacje dalekie od rzeczowego i merytorycznego dyskursu". Tworząc Akademie Słowa, pracownicy AHE są gotowi "pomóc" w posługiwaniu się poprawną polszczyzną, jak właściwie dobierać słowa dla wzmocnienia przedstawianych argumentów, jak posługiwać się metaforą czy językiem perswazji.
Rzeczniczka AHE Aleksandra Mysiakowska twierdzi, że Akademia Słowa "nie chce pouczać ani wychowywać". - Chcemy służyć pomocą. Wizytówką polityka jest również sposób prowadzenia dyskursu i dobór słów - mówi. Informuje, że językoznawcy są gotowi udzielać porad językowych dwa razy w tygodniu.
Jak informuje Mysiakowska, we wrześniu Akademia Słowa będzie służyć głównie politykom. Pomysłodawcy chcą jednak, aby pomysł rozwijał się także później, w trakcie roku szkolnego. Zaproszenia do Akademii dostaną uczniowie łódzkich szkół oraz studenci. Młodzi literaci będą mogli pochwalić się swoją twórczością i uzyskać fachową recenzję. Pod okiem specjalistów będą analizować najczęściej pojawiające się błędy językowe. W planach są spotkania ze znanymi językoznawcami, publicystami, pisarzami.
Nauka w Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej jest płatna bezpośrednio.
zew, PAP