– Siostra pana Misiewicza jest pracownicą Polskiej Grupy Zbrojeniowej, w której on od niedawna pełni funkcję członka rady nadzorczej. Mąż właścicielki apteki, w której pan Misiewicz roił karierę zanim został szefem gabinetu MON jest członkiem zarządu PGZ. Hasło rodzina na swoim przybiera koszmarne kształty – powiedział Jan Grabiec.
Zdaniem posła Grabca, legitymacja PiS i znajomość z Antonim Macierewiczem nie mogą być wystarczającym kryterium do zajmowania się polskimi zbrojeniami.
Wniosek PO
Platforma Obywatelska złożyła do prokuratury wniosek ws. afery Bartłomieja Misiewicza. Partia uważa, że „zasiada on w zarządzie PGZ w sposób nielegalny”.
– Platforma Obywatelska składa doniesienie w sprawie rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Chodzi o działania na szkodę Skarbu Państwa, ten człowiek sprawuje cztery kluczowe funkcje, to jest sprawa bulwersująca – mówił na konferencji prasowej poseł Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec.
Posłowie PO przekonywali, że szef gabinetu Ministerstwa Obrony Narodowej powinien mieć wykształcenie wyższe oraz 7-letnie doświadczenie, jak wynika z rozporządzenia. – Jak wiemy, Bartłomiej Misiewicz takich wymagań nie spełnia – mówią przedstawiciele PO.
– To, co się dzieje w resorcie MON w ciągu ostatnich miesięcy, to jeden wielki skandal i karuzela stanowisk – mówił Cezary Tomczyk podczas briefingu. – Prokuratura powinna ustalić, czy Misiewicz ma prawo do tego, aby być szefem gabinetu politycznego ministra obrony. Rozporządzenie nie pozostawia żadnych wątpliwości: szef gabinetu musi legitymować się wykształceniem wyższym i posiadać przynajmniej 7 lat doświadczenia – kontynuował.
Czytaj też:
PO składa doniesienie do prokuratury ws. Misiewicza