Jacek Krzysztofowicz w ubiegłym tygodniu zeznawał przez komisją śledczą do spraw Amber Gold. Krzysztofowicz przestał być członkiem zakonu w 2013 r., gdy afera Amber Gold trwała już w najlepsze. To za jego czasów Marcin P. wpłacił na klasztor półtora miliona złotych (na remont ołtarzy i kaplicy w kościele św. Mikołaja w Gdańsku). W trakcie swoich zeznań przed komisją śledczą sprzed ponad 3 miesięcy, Marcin P. przyznał, że z ojcem Jackiem spotykali się często, łączyły ich bliskie relacje. Krzysztof Kuśmierczyk, były dyrektor biura bezpieczeństwa Amber Gold, zeznał przed komisją śledczą, że w sierpniu 2012 r. zarząd spółki wydał polecenie, by wywieźć złoto „do Jacka”. Komisja wciąż nie ustaliła, o jakiego Jacka chodzi.
Podczas przesłuchania były gdański dominikanin przekonywał, że nic mu nie wiadomo o tym, żeby Marcin i Katarzyna P. przywieźli do niego złoto pochodzące z Amber Gold. – Do końca byłem przekonany o ich uczciwości – podkreślał. – Państwa P. znałem z widzenia z kościoła, regularnie przychodzili na msze, które odprawiałem. Wydaje mi się, że poznałem ich w 2008 r. Moment, kiedy pierwszy raz rozmawialiśmy, to była sytuacja, gdy Marcin P. przyszedł i zaoferował darowiznę na rzecz klasztoru. To miało miejsce w 2009 lub 2008 r. – mówił o początkach jego znajomości z szefami Amber Gold.
Udzielił P. ślubu
Jak informuje we wtorek „Super Express”, Krzysztofowicz udzielił ślubu kościelnego małżeństwu P. i był jednym z gości podczas ich hucznego wesela. – Zakonnik siedział przy jednym stole z parą młodą, a także z ówczesnym przeorem zakonu dominikanów, adwokatem Amber Gold Łukaszem Daszutą i rzecznikiem prasowym finansowej piramidy Michałem Forcem. Rodzice państwa młodych siedzieli przy innych stolikach – przekazał jeden ze śledczych w rozmowie z dziennikiem. Gazeta podaje ponadto, że zakonnik pojechał też na ich koszt do Wenecji i Florencji.