W ubiegłym tygodniu poinformowano, że „Jaka to melodia” pojawi się jesienią w odświeżonej formule. – Formuła wymaga pewnego odświeżenia, co wynika z wszelkich danych i wykresów. Te informacje przekazałem panu Janowskiemu i osobiście zaprosiłem go do kontynuowania prowadzenia programu – powiedział Jacek Kurski w rozmowie z wirtualnemedia.pl. Robert Janowski odmówił podpisania umowy, a jednym z powodów takiej decyzji miało być oddanie produkcji programu w ręce TVP. Wcześniej zajmowała się tym firma Media Corporation.
„To naszym zdaniem próba zastraszenia”
Prezenter zabierał głos na Facebooku, atakując m.in. „Super Express” za publikacje sugerujące, że uczestnicy przed programem otrzymywali listę piosenek a otoczenie Janowskiego było niczym „sekta”. Odniósł się także do zakończenia współpracy z dotychczasowym producentem. Aktywność dziennikarza w mediach społecznościowych skomentował Kurski. – Nie mam zwyczaju prowadzenia negocjacji za pośrednictwem mediów i nie będę tolerował a tym bardziej ulegał próbie wytwarzania niepotrzebnej psychozy tam, gdzie potrzebne jest profesjonalne zarządzanie kwestią korekty formatu, tak by dostarczać naszym widzom ofertę jeszcze lepszej jakości – powiedział prezes TVP.
Okazuje się, że druga strona ma nieco inne spojrzenie na tę kwestię. Żona i menedżerka prezentera Monika Janowska powiedziała w rozmowie z wirtualnemedia.pl, że „Robert Janowski nie może się podpisać pod projektem, który jakością odbiega od poziomu, do którego przez lata przyzwyczaił widzów TVP”. – Podczas rozmowy z panem prezesem Jackiem Kurskim padło stwierdzenie, że jeśli Robert Janowski nie podpisze nowej umowy, to skończy jak Grażyna Torbicka i Maciej Orłoś. To naszym zdaniem próba zastraszenia, nie możemy się na nią zgodzić – dodała.
Czytaj też:
„Jaka to melodia?”. Jedna nutka to mit? Szykują się zmiany w programie