Stado 170 krów w ma zostać wybite. Zwierzęta od wielu lat chodziły samopas po lubuskiej wsi Ciecierzyce. Okoliczni mieszkańcy skarżyli się na problemy z bydłem, ponieważ wchodziło na posesje albo spacerowało po drogach. Krowy mają właściciela, ale ten – zdaniem władz gminy i sądu – nie potrafi się nimi zająć, więc problem postanowiono rozwiązać inaczej. Inspekcja nadzoru weterynaryjnego w Gorzowie Wielkopolskim zdecydowała, że stado powinno zostać zlikwidowane.
Na razie władze gminy na własny koszt ogrodziły kawałek ziemi i zapędziły krowy w jedno miejsce. Zwierzęta są tam karmione i pojone, a ich los ma się ostatecznie rozstrzygnąć w najbliższym czasie. – Te krowy to nierozwiązany problem od lat. One czyniły szkody, zagrażały bezpieczeństwu ludzi, powodowały wypadki drogowe, a właściciel nie reagował na wezwania inspekcji weterynaryjnej, na nasze rozmowy, bo my osobiście interweniowaliśmy w tym zakresie. Nie może być tak, że stado krów wchodzi na cudzą posesję i terroryzuje mieszkańców – mówi Aleksander Szperka, zastępca wójta gminy Deszczno.
Jak tłumaczy Edyta Siwicka, powiatowy lekarz weterynarii w Gorzowie Wielkopolskim, decyzja o eksterminacji krów wynikła z zaniedbań właściciela. – Jeżeli zwierzęta nie są oznakowane, to nie ma możliwości przeprowadzenia badań, ponieważ nie wiadomo, do jakiej sztuki ten wynik badania odnieść – wyjaśniła.
Sprawą zainteresowali się aktywiści, którzy przekonują, że pieniądze, wydane na zabicie zwierząt można przeznaczyć na opiekę nad nimi. Fundacja Arka dla zwierząt zaapelowała o pomoc w znalezieniu nowego miejsca dla krów. Przedstawiciele organizacji poinformowali za pośrednictwem Facebooka, że takie miejsce udało się znaleźć. Obecnie Polskie Towarzystwo Etyczne zabiega o spotkanie z Głównym Lekarzem Weterynarii, aby zmienić decyzję o zabiciu krów i umożliwić przekazanie ich w miejsce, gdzie będą miały zapewnione dobre warunki życia.
facebookCzytaj też:
Rodzice chcą pozwać Skarb Państwa. Domagają się odszkodowania za strajk nauczycieli