Koronawirus z Chin. Co stało się z grupą polskich studentów po przyjeździe do Polski?

Koronawirus z Chin. Co stało się z grupą polskich studentów po przyjeździe do Polski?

Pielęgniarki, szpital
Pielęgniarki, szpitalŹródło:Fotolia / sudok1
Czterej studenci Politechniki Rzeszowskiej wrócili do Polski z chińskiego Wuhan, gdzie wybuchła epidemia koronawirusa. Studenci skrócili swój pobyt w Chinach, gdy dowiedzieli się o ograniczeniach, jakie planują wprowadzić chińskie władze. Główny Inspektorat Sanitarny wydał w ich sprawie oświadczenie.

Do Polski przylecieli czterej studenci Politechniki Rzeszowskiej, którzy przebywali w chińskim mieście Wuhan. To właśnie to miejsce jest centrum epidemii koronawirusa 2019-nCoV. Studenci skrócili swój pobyt w Chinach, gdy dowiedzieli się o ograniczeniach, jakie planują wprowadzić chińskie władze ze względu na rozprzestrzeniający się – z Wuhanu nie odlatują już samoloty i nie odjeżdżają pociągi, zawieszono również komunikację miejską i odwołano wszystkie zaplanowane imprezy masowe.

Główny Inspektorat Sanitarny przekazał, że studenci lecieli do Polski przez Pekin oraz Dubaj, gdzie przed wejściem do samolotu zostali przebadani przez lokalny służby medyczne. Kolejne badania przeszli na stołecznym lotnisku Chopina. Następnie zostali skierowani na obserwację w szpitalu specjalistycznym. – Inspektorat w porozumieniu z innymi służbami, w tym strażą graniczną i służbami lotniskowymi prowadzi monitoring osób przekraczających granicę Polski. Zgodnie z przyjętymi procedurami wszyscy przylatujący do Polski z Chin i innych krajów Azji, poddawani są bieżącej weryfikacji pod kątem stanu zdrowia i wypełniają dokumenty pozwalające na ich lokalizację w ciągu najbliższych 2 tygodni – przekazał rzecznik prasowy GIS Jan Bodnar.

Reakcja MSZ

Warszawskie Lotnisko Chopina zapewniało, że jest odpowiednio przygotowane na przybycie podróżnych. – Ci pasażerowie są pod opieką państwowych służb medycznych. Na podstawie wstępnego wywiadu medycznego można wykluczyć ewentualne zarażenie koronawirusem – zapewnił w Polsat News Piotr Rudzki, rzecznik Lotniska Chopina. – Wszystkie punkty wejścia na terytorium Polski, a także na terytorium Unii Europejskiej, bo to się odbywa również na poziomie unijnym, są monitorowane – skomentował wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. Wiceszef MSZ podkreślił, że resort zna informację o grupie polskich studentów oraz monitoruje tę sprawę. Jabłoński zaapelował do Polaków, których może dotyczy zagrożenie epidemiologiczne, aby zwracali się do polskich placówek dyplomatycznych, które udzielą im niezbędnej pomocy.

GIS odradza podróże do rejonów Azji Południowo-Wschodniej

Łącznie w okresie od 31 grudnia 2019 r. do 24 stycznia 2020 r. odnotowano laboratoryjnie potwierdzonych 901 przypadków zakażeń 2019-nCoV, w tym 26 zgonów. Przypadki: Chiny, w tym Hong Kong i Makau (882), Tajwan (1), Tajlandia (4), Japonia (2), Korea Południowa (2), USA (1), Singapur (3), Wietnam (1), USA (1), Francja (3). Dla podróżujących do Chin wystosowano szereg zaleceń m.in. aby unikać bliskiego kontaktu z chorymi i zwierzętami, unikać odwiedzania rynków/targów lub innych miejsc, w których znajdują się żywe lub martwe zwierzęta i ptaki, a także ściśle przestrzegać zasad higieny rąk.

Główny Inspektorat Sanitarny wydał specjalny komunikat, w którym odradza wycieczki do Azji. „Z dniem 23 stycznia 2020 r. wszystkie loty z Wuhan zostały odwołane. Został również wstrzymany cały transport publiczny oraz dalekobieżny. Podobne środki ostrożności zostały również wdrożone w innych regionach Chin. Miejsca spotkań publicznych zostały zamknięte do odwołania, a władze miast zalecają unikanie uczestnictwa w różnego rodzaju spotkaniach grupowych. Główny Inspektor Sanitarny nie zaleca podróżowania do rejonów Azji Południowo-Wschodniej” – podkreślono. Szczególne środki ostrożności powinny zachować osoby, które podróżują do miejsc, gdzie istnieje wysokie ryzyko występowania wirusa. Do tej pory wirusa wykryto: w Chinach, Japonii, Stanach Zjednoczonych, Tajwanie, Korei Południowej, Tajlandii i we Francji.

Czytaj też:
Rodzice „porzucili” dzieci na lotnisku. Jedno z nich mogło być nosicielem koronawirusa