– To było zaraz po dziewiątej. Na stoku było niewiele osób. Ten chłopiec jeździł ze swoim ojcem i z jego znajomym. Pojechali przed nim. Potem czekali na niego na dole przy wyciągu. Kiedy się długo nie pokazywał, zaczęli się niepokoić, a w końcu szukać. Znaleźli go. Leżał poza trasą. Okazało się, że uderzył w drzewo – powiedział w rozmowie z portalem sadeczanin.info pracownik stoku na Magurze Małastowskiej leżącej w Beskidzie Niskim. RMF FM podaje z kolei, że nastolatek miał 16 lat i przyjechał ze Słowacji.
Pracownik stacji ocenił, że nastolatek prawdopodobnie jechał za szybko i uderzył w drzewo z dużą siłą. – Upadek musiał być bardzo gwałtowny, bo chłopiec najprawdopodobniej doznał uszkodzenia narządów wewnętrznych – powiedział w rozmowie z sadeczanin.info rzecznik gorlickiej policji Grzegorz Szczepanek. Dodał, że w momencie przyjazdu pogotowia chłopiec był przytomny, ale jego stan pogarszał się z minuty na minutę. Nastolatek zmarł w szpitalu. Dokładne przyczyny śmierci ma wyjaśnić sekcja zwłok.
Czytaj też:
Roman Czejarek miał poważny wypadek. Dramatyczną sytuację opisał na Facebooku