Karetka jeździła od szpitala do szpitala. Szukała miejsca dla pacjenta przez trzy godziny

Karetka jeździła od szpitala do szpitala. Szukała miejsca dla pacjenta przez trzy godziny

Pogotowie, zdjęcie ilustracyjne
Pogotowie, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Shutterstock / forma82
Wzrost liczby hospitalizowanych pacjentów z koronawirusem sprawił, że w niektórych szpitalach zaczyna brakować miejsc. Przekonała się o tym załoga karetki z Warszawy, która w niedzielę 7 marca przez kilka godzin szukała miejsca dla pacjenta. Nie jest to jednak odosobniony przypadek.

O sprawie informuje portal tvn24.pl, który otrzymał nagranie rozmów załóg pogotowia z dyspozytorami. Jedno z nich dotyczy osoby, której dwa dni temu odmówiono przyjęcia w Szpitalu Klinicznym przy Banacha w . – Brak miejsc na izbie i na oddziale – mówił ratownik do dyspozytorki. Nie wiadomo, gdzie ostatecznie trafił pacjent, ponieważ w tym momencie nagranie się urwało.

Warszawa. Brak miejsc w szpitalach

Drugi przypadek, również z niedzieli 7 marca, dotyczy 40-latka, u którego zdiagnozowano . Mężczyzna nie miał chorób współtowarzyszących, ale zmagał się z dużą nadwagą, ponieważ ważył 180 kg. – Saturacja rzędu 70 bez tlenu, na tlenie poszła ładnie do góry. Gdzie możemy pana zawieźć? – pytał ratownik w rozmowie z dyspozytorką. Po chwili sam stwierdził, że karetka pojedzie do Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego na Wolskiej.

Na miejscu okazało się, że w placówce nie ma miejsc. – Szpital zakaźny odmawia przyjęcia. Wpisali mi w kartę „całkowity brak miejsc”. Koordynator Zespołów Ratownictwa Medycznego poinformowany i mam pieczątkę lekarza. To gdzie mogę jechać? – słychać na nagraniu. Chwilę później załoga karetki zdecydowała, że przewiezie pacjenta do szpitala na ulicy Kasprzaka.

We wspomnianym Szpitalu Wolskim również nie było miejsca dla pacjenta z COVID-19. – Jakieś propozycje? Albo może ja zaproponuję. Nie wiem… Wołoska? – mówi ratownik, na co uzyskuje potwierdzenie dyspozytorki. Pacjent ostatecznie trafił właśnie do szpitala na Wołoską.

Karetka jeździła przez trzy godziny

Doniesienia tvn24.pl potwierdza dyrektor Meditransu Karol Bielski. Jak przekazał, ratownicy jeździli z pacjentem przez trzy godziny, szukając dla niego wolnego miejsca w Warszawie. – Ogółem w niedzielę mieliśmy 24 tego typu odmowy w różnych placówkach – wyjaśnił. – To nie jest mało, ale bywały też gorsze dni. Ogólnie był to przeciętny dzień, bo w ostatnim okresie tego typu zdarzeń było więcej – dodał.

Czytaj też:
NFZ zaleca zawieszenie części świadczeń. Potrzebne łóżka dla chorych na COVID-19