Echa apelu ws. ORP Orzeł. Onet potwierdza problemy, wojsko podważa wiarygodność autorów

Echa apelu ws. ORP Orzeł. Onet potwierdza problemy, wojsko podważa wiarygodność autorów

ORP Orzeł
ORP Orzeł Źródło: Wikipedia / By tomasz przechlewski from Sopot, Poland CC 2.0
Dramatyczny apel dotyczący stanu technicznego okrętu ORP Orzeł pojawił się w środę 26 maja na łamach „Gazety Wyborczej”. Komentując tę sprawę, wojskowi uderzali w profesjonalizm autorów listu. Źródła Onetu miały jednak potwierdzić, że polska łódź podwodna miała problem z wynurzeniem.

W liście otwartym nadesłanym do redakcji „GW” tłumaczono, że ORP Orzeł jest w równie opłakanym stanie, co wycofane przed dwoma tygodniami ze służby ORP Sęp i ORP Bieli. Autorzy wiadomości przekonywali, że jedynie z powodów wizerunkowych ta łódź nadal pływa. Dodawali, że marynarze z tego okrętu nie chcą skończyć pogrzebani w nim na dnie morza, tak jak jednostki Kursk, ARA San Juan czy KRI Nanggala-402. Pisali o opłakanym stanie technicznym i wielu problemach, w tym z wynurzaniem się z wody.

Nastroje nabrzmiały

Dzień później, w rozmowie z Onetem, oficer sił morskich podkreślał, że nastroje wśród marynarzy „nabrzmiały”. – Morale jest bardzo kiepskie nie tylko wśród załóg okrętów podwodnych, ale tam jest rzeczywiście najgorzej – przekazał informator portalu. Dziennikarze usłyszeli też od kilku marynarzy, że list nadesłany do „GW” był prawdziwy. – Tak, list jest autentyczny. Jest odzwierciedleniem nastrojów, jakie panują wśród marynarzy, zwłaszcza załóg okrętów podwodnych – zapewniano.

Wojsko kwestionuje fachowość autorów listu

Rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Marek Pawlak w rozmowie z PAP zwracał uwagę, że list przypisywany marynarzom jest w rzeczywistości anonimowy. – Forma napisania listu wskazuje, że stworzył go ktoś niepowiązany z Marynarką Wojenną. Sformułowania typu „manewry” i „brak tlenu” wskazują jednoznacznie na to, iż autorem jest ktoś niemający doświadczenia morskiego – oceniał.

– Każdy z podwodników jest świadomy i wyszkolony z zakresu ewentualnego ratowania się z okrętu i wie dobrze, że pierwszym czynnikiem zagrażającym życiu jest zatrucie dwutlenkiem węgla, a nie „brak tlenu” – wskazywał. Mówił też, że ORP Orzeł zanurza się ostatnio w towarzystwie łodzi ratunkowych.

Autor nieistotny, jeśli problemy prawdziwe

Rozmówcy Onetu podkreślali jednak, że nie ma znaczenia, kto faktycznie spisał list, skoro zawarte w nim zarzuty są prawdziwe. – To, kto napisał ten list, czy sami marynarze, czy członkowie ich rodzin jest sprawą absolutnie drugorzędną. Pierwszoplanową jest to, że został tam wskazany dramatyczny stan techniczny sprzętu, jakim dysponuje Marynarka Wojenna. Usterki okrętów często się zdarzają, ale pytanie jest inne, na ile ORP Orzeł jest sprawny, na ile może zabezpieczyć szkolenie załogi – podkreślało źródło portalu.

Czytaj też:
Odszedł admirał Łukasik. Nazywano go legendą polskiej Marynarki Wojennej

Źródło: Onet.pl / Gazeta Wyborcza / wiadomosci.dziennik.pl