Chciałby, żeby okładkę „Wprost” zobaczył Łukaszenka. „Każda forma terapii jest wskazana”

Chciałby, żeby okładkę „Wprost” zobaczył Łukaszenka. „Każda forma terapii jest wskazana”

Najnowsza okładka „Wprost” autorstwa Pawła Kuczyńskiego
Najnowsza okładka „Wprost” autorstwa Pawła Kuczyńskiego
Zdarzenie z Łukaszenką pokazuje, że o ile same zjawisko dyktatury jest stare, o tyle w smutny sposób nadal potrafi zaskakiwać swoją nową formą. W swojej ilustracji starałem się pokazać typowy wizerunek dyktatora w mundurze wojskowym, który wykorzystuje nowe technologie do walk z opozycją – mówi Paweł Kuczyński, autor nowej okładki „Wprost”, ilustrator specjalizujący się w rysunku satyrycznym.

Ostatnia okładka „Wprost” odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. Na grafikę prezentującą Aleksandra Łukaszenkę z czapką w kształcie ekranu radaru z namierzonym samolotem powoływali się polscy i zagraniczni komentatorzy. M.in. Philipp Fritz, korespondent niemieckiego dziennika „Die Welt”, Björn Müller z „Frankfurter Allgemeine Zeitung” czy Thomas Dudek z magazynu „Cicero”.

Praca zebrała w sumie kilkadziesiąt tysięcy udostępnień, trafiając na amerykański portal Reddit agregujący treści z całego świata. Tam jest jednym z najchętniej oglądanych materiałów pochodzących z całej Europy.

Okładkę do numeru, zresztą po raz 50. stworzył Paweł Kuczyński, jeden z najbardziej rozchwytywanych artystów-komentatorów rzeczywistości, zdobywca 150 nagród i wyróżnień na całym świecie.

Kuczyński urodził się w 1976 roku w Szczecinie. Jest absolwentem wydziału grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Dyplom zdobył w 2001 roku u prof. Józefa Drążkiewicza. Mieszka w Policach, w swoim rodzinnym mieście. W 2004 roku zajął się rysunkiem satyrycznym, jak mówi, „pod kątem konkursów i wystaw”.

W Polsce stał się popularny głównie dzięki rysunkom publikowanym w prasie. Nie ma tygodnia, by okładka „Wprost” stworzona przez Kuczyńskiego nie była szeroko komentowana w mediach społecznościowych. Tym razem jest podobnie.

Obsesja Łukaszenki

Zdarzenie z Łukaszenką pokazuje, że o ile same zjawisko dyktatury jest stare, o tyle w smutny sposób nadal potrafi nas zaskakiwać, swoją nową formą. Stąd w swojej ilustracji starałem się pokazać typowy wizerunek dyktatora w mundurze wojskowym, który wykorzystuje nowe technologie do walki z opozycją. Rozmach i skala tych represji jest karykaturalnie przerysowana, tak jak w przypadku czapki-radaru. Podkreśla to rodzaj obsesji i świadczy o poczuciu zagrożenia – mówi Kuczyński.

Czytaj też:
Archipelag Białoruś. Tuż przy granicy Polski wyrosło totalitarne państwo

– Komentowanie takich wydarzeń nie przychodzi z łatwością. Mam wrażenie, że na ten temat powstały już setki rysunków i że zostało powiedziane wszystko. Zmieniają się tylko postaci i barwy państwowe, a główny temat pozostaje ten sam.

Zaczynamy się „oswajać” z problemem i tracić zainteresowanie, czujność. Potrzebujemy nowych bodźców, aby się obudzić… I tutaj jest rola dla ilustratorów i rysowników edytorialowych, aby w tej pobudce pomóc – dodaje.

Zresztą sama okładka z Aleksandrem Łukaszenką, która powstała w pracowni Kuczyńskiego, jest swego rodzaju wyjątkiem. Rysownik stroni bowiem od tworzenia „portretów”. – Nie czuję się w tym swobodnie. Jest to osobna dziedzina sztuki, w której nie ma zbyt wielu zdolnych twórców. Aby powstał dobry portret potrzeba dużo czasu i potrzebny jest bezpośredni kontakt z modelem, aby poznać przedstawianą osobę. Niestety nie jest to możliwe i praca opiera się o fotografie. Choć oczywiście w przypadku ilustracji, gdzie osoba ma być zasygnalizowana, jako główna postać tematu, jest to wystarczające – przyznaje artysta.

Czytaj też:
„Co, mało nam Czarnobyla?” Łukaszenka o alarmie bombowym i „polskich adresach IP”

Paweł Kuczyński pytany o proces twórczy, przyznaje, że jego „jest raczej powolny i realizacje nie pojawiają się tak szybko”. – Kiedy podchodzę do takiego aktualnego tematu, zawsze staram się go ująć w bardziej ponadczasowe ramy. Aby był szerzej zrozumiany i aby miał dłuższa „datę przydatności”, czyli, aby po dłuższym czasie nadal przekazywał uniwersalną ideę – zaznacza.

– Obecnie pracuję głównie na zlecenie, więc ilustruje teksty o aktualnych wydarzeniach. Bywa, że rozpiętość tematów jest tak szeroka, ze w krótkim czasie zajmuję się ilustrowaniem zagadnienia o współczesnych językach programowania komputerowego, po portret Łukaszenki. Czasami odskocznią jest przygotowanie okładki do książki, albo dla albumu zespołu muzycznego – dodaje.

Artysta zauważa, że „na własne prace” ma mniej czasu, ale „przy okazji realizacji zleceń, dotyka różnych tematów i poszerza swoje obserwacje”.

Czytaj też:
Matka Ramana Pratasiewicza prosi o pomoc: „Pomóżcie, inaczej oni go zabiją”

– Powstają wtedy różne szkice, które kiedyś będą punktem wyjścia do powstania nowych rysunków – mówi. – Rysunek, to moja forma ekspresji i komunikacji. Zawsze się staram, aby moje prace były samodzielnymi bytami i nie potrzebowały mojego osobistego wkładu do ich zrozumienia – podkreśla.

Pytany, czy chciałby, żeby najnowszą okładkę „Wprost” zobaczył sam Łukaszenka, odpowiedział: Oczywiście. Każda forma terapii jest wskazana.

Źródło: Wprost