Historię konia Bartka nagłośniło Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami z Krynicy-Zdroju. Zwierzę pod koniec czerwca uciekło od swojego właściciela, który miał się znęcać nad czworonogiem. Koń został znaleziony na posesji. Zwierzę leżało i nie było w stanie wstać, ani się poruszać. Bartek był bardzo wychudzony, zaniedbany, miał zmiany chorobowe w uszach, liczne rany na ciele oraz poprzerastane kopyta. Zwierzę bardzo ciężko oddychało i było zjadane przez muchy.
Właścicielka posesji w rozmowie z „Gazetą Krakowską” relacjonowała, że wraz z rodziną karmiła i poiła zwierzę. – Koń też płakał – opowiada pani Halina. O sprawie zostali powiadomieni: lekarz weterynarii, policja oraz pracownicy Urzędu Gminy. W międzyczasie pojawił się również mężczyzna, który twierdził, że jest właścicielem czworonoga.
Koń w stanie agonalnym. Pomogli mieszkańcy
Zwierzę miało zapadnięte żyły tak, że niemożliwe było podpięcie kroplówki ratującej życie. Po udzieleniu pomocy przez weterynarza Bartek był w stanie wstać. Koń dostał dwa zastrzyki przeciwzapalne. Kiedy zwierzę zobaczyło samochód, który miał je przetransportować, zaczęło się panicznie bać.
Inspektorzy złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad koniem Bartkiem przez jego właściciela. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami poinformowało, że „będzie wykonywać uprawnienia (prawa) pokrzywdzonego oraz będzie działać w charakterze oskarżyciela posiłkowego w toczącym się postępowaniu”.
Koń odebrany właścicielowi
Osobne zawiadomienie złożyła pani Halina. Kobieta zarzuca urzędnikom potwierdzenie nieprawdy i kłamanie w dokumencie. Wójt gminy wydał decyzję o czasowym odebraniu właścicielowi konia. Bartek do czasu uprawomocnienia decyzji pozostanie pod opieką urzędu. Mężczyzna miał być znany od tego, że od lat skupuje zwierzęta i dostarcza je do rzeźni.
Czytaj też:
Rolnicy mocno zadłużeni. Ucierpieli na lockdownie w gastronomii i turystyce