To już 12 dni, od kiedy grupa imigrantów z Afganistanu została uwięziona na pasie ziemi niczyjej pomiędzy granicami Polski i Białorusi. Straż Graniczna otoczyła obozowisko swoimi ciężarówkami i od niedawna nie pozwala nawet miejscowej ludności na przekazywanie uchodźcom pożywienia. Poproszony o komentarz do tej sytuacji ks. Wierzbicki nie przyjmował argumentacji o konieczności ochrony granic.
– Zawsze przed państwem są ludzie. Ci ludzie są już ofiarą Łukaszenki, to ogromny dramat ludzki – podkreślał duchowny. W jego ocenie wydarzenia w Usnarzu Górnym na Podlasiu urągają ludzkiej godności. – Mam smutne wrażenie, że trwa w Polsce niegodziwe sprzysiężenie przeciwko uchodźcom – mówił. Naiwnością nazwał wiarę w to, że druty kolczaste powstrzymają kogokolwiek od przekraczania granicy.
Wierzbicki ma też żal go Kościoła za jego nie dość zaangażowaną postawę w kwestii imigrantów. – Chociaż ze strony Kościoła były piękne stwierdzenia, że uchodźca ma twarz Chrystusa, to ja się wstydzę za moich współwyznawców, którzy w uchodźcy widzą wroga – mówił, wzywając miejscowego biskupa do wizytacji obozowiska Afgańczyków. – Nie spodziewałem się, że dożyję takiego czasu, kiedy UE będzie bronić humanizmu bardziej niż Kościół – podsumował.
Czytaj też:
Relacja posła z Usnarza Górnego: Polska ściga się z reżimem Łukaszenki na okrucieństwo