Piotr Barejka, „Wprost”: Z czego wzięła się pańska walka o świeckość w publicznej edukacji?
Piotr Pawłowski, koordynator akcji „Świecka Szkoła”: Z wkurzenia. Gdy moje dziecko poszło do przedszkola, dowiedziałem się, że w polskich przedszkolach jest religia. I to finansowana z pieniędzy publicznych. Wciąż jestem w szoku, że coś takiego jest możliwe. Jestem w stanie zrozumieć, że rodzic dziesięciolatka, który w miarę ogarnia świat, chce, żeby dziecko zaznajomiło się z jego wiarą. Ale trzylatki? One śpiewały piosenki, uczyły się znaku krzyża, malowały obrazki z Chrystusem.
Taka zabawa z religią, ale jednocześnie indoktrynacja, kształtowanie od małego przywiązania do religii. To był zapalnik, który wciąż mnie trzyma.
Co ten zapalnik odpalił?
Byłem wściekły. Pomyślałem, że albo coś zrobię, albo po prostu wybuchnę. Zaczęło się w 2015 roku od obywatelskiego projektu ustawy, chociaż to był właściwie jeden paragraf. Mówił o tym, że zakazuje się finansowania lekcji religii ze środków publicznych. Nawet nie to, że chcieliśmy wtedy wywalić religię ze szkoły, chociaż generalnie do tego dążymy. Wtedy zbieraliśmy podpisy pod tym, żeby katecheza nie była finansowana z budżetu państwa. To narusza naszym zdaniem zasady świeckości państwa.
Zarejestrowałem wtedy w Sopocie swoje pierwsze zgromadzenie publiczne. Stanęliśmy pod molo w grupie ośmiu osób, których wtedy jeszcze praktycznie nie znałem. Przyniosłem kilka naprędce zrobionych transparentów. Po jakimś czasie obok nas ustawiły się osoby, które odprawiały egzorcyzmy. Żałuję, że tego nie nagrywałem.
Ale w ciągu godziny udało nam się zebrać dwieście podpisów. Wtedy zobaczyłem, że temat chwyta, że nie jestem jedynym, którego to wkurza.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.