Premier nie wyklucza wyborów

Premier nie wyklucza wyborów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Jarosław Kaczyński nie wyklucza, że konsekwencją obecnej sytuacji politycznej, powstałej m.in. po odejściu z PiS Marka Jurka i jego rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu, mogą być przyspieszone wybory parlamentarne.

Premier pytany we wtorek w radiowych "Sygnałach Dnia", czy konsekwencją ostatnich wydarzeń mogą być wybory, odpowiedział, że "w oczywisty sposób mogą".

"Nigdy nie można wykluczyć wyborów, bo zawsze się w demokratycznym kraju może coś takiego stać, że jedynym wyjściem są wybory" - powiedział J. Kaczyński.

Zastrzegł, że władze PiS jeszcze na ten temat nie rozmawiały. Premier poinformował, że we wtorek zbierze się Komitet Polityczny PiS, ustalona zostanie też data posiedzenia Rady Politycznej partii.

"W krótkim czasie ta Rada się odbędzie i wtedy będziemy podejmować decyzje. Nie mogę ich podejmować indywidualnie" - dodał J. Kaczyński.

Jak podkreślił, starał się wytłumaczyć Markowi Jurkowi, że występując z PiS i rezygnując z funkcji marszałka Sejmu "godzi w coś niezmiernie istotnego".

"Nie w interes partii - choć oczywiście, to jest bardzo ważne, ale dla pewnej grupy. Godzi to w interes Polski, naraża nas na bardzo niekorzystną zmianę władzy, naraża nas na to, że różne podjęte sprawy nie zostaną dokończone, może dojść do gwałtownej zmiany różnych decyzji odnoszących się na przykład do naszej sytuacji w Europie. No i że z całą pewnością dojdzie także do sytuacji, w której sprawa ochrony życia będzie stała dużo, dużo gorzej niż obecnie" - powiedział premier.

Jak zaznaczył, nie wie, czy w Sejmie powstanie nowy klub (założony przez Jurka i posłów, którzy ewentualnie wystąpiliby z PiS). Premier nie wie też "co na to wszystko koalicjanci, co (sądzą) koalicjanci w sprawie wyboru nowego marszałka Sejmu". "A bez marszałka rządzić się nie da" - podkreślił.

"Krótko mówiąc, tu jest tyle niewiadomych, że nie ma sensu w tej chwili tych spraw dyskutować" - stwierdził premier.

J. Kaczyński podkreślił, że gdyby Marek Jurek zechciał jeszcze zmienić zdanie, to on "by tego nie odrzucał".

"Natomiast to już w tej chwili zależy naprawdę od niego. On poszedł bardzo daleko - słyszę słowa o szantażu (wobec Jurka), a ten szantaż to właśnie mówienie, że +szkodzisz Polsce, że bardzo szkodzisz Polsce+. To nie jest żaden szantaż; to jest mówienie oczywistości" - uważa szef rządu.

Według niego, Jurek w sobotę, przed posiedzeniem Rady Politycznej PiS, nie usłyszał obraźliwych słów.

"Marek Jurek zdecydował się wyjść i ogłosił swoją rezygnację, kiedy powiedziałem mu, że jeśli nie chce - tak jak go prosiliśmy - uczestniczyć w posiedzeniu Rady Politycznej i zabierać głos tylko w tych sprawach, którym jest poświęcona Rada Polityczna, i zaczekać kilka dni na nowe posiedzenie Rady, żeby już bez kamer móc dyskutować o tych sprawach (zmian w konstytucji w sprawie ochrony życia), które on stawia, to może nie brać udziału w ogóle" - powiedział J. Kaczyński.

Dodał, że podczas niedzielnego spotkania z Jurkiem przedstawił mu jeszcze raz "jaka jest sytuacja, także w tych wymiarach (...) publicznie nie przedstawianych".

Premier dodał, że zapewnił też Jurka, iż jego zwolennikom "nic nie grozi, łącznie z tym, który tak naprawdę zasłużył na postępowanie dyscyplinarne". "Powiedziałem, że jestem gotów machnąć ręką. Ale to też nie pomogło" - dodał J. Kaczyński.

pap, ss