„Wprost”: Już prawie dwa lata trwa pandemia, wciąż słyszymy informacje o trudnej sytuacji w szpitalach, czwartej fali, być może nadciągającej piątej, padają rekordy zgonów. Na podziały polityczne nałożyły się kolejne, tym razem wokół szczepień, ich obowiązku, paszportów covidowych i obaw, czy możemy spokojnie spotykać się w Wigilię. Jak przeżyć te święta Bożego Narodzenia?
ks. prof. Stanisław Dziekoński: Boże Narodzenie to święta nadziei. Poprzedza je okres adwentu, czas oczekiwania, który bardzo często był naznaczony problemami, z którymi człowiek sobie nie radził. W liturgii widzimy to podczas rorat, odprawianych w kościołach, gdy jest jeszcze ciemno, początkowo widać tylko światło przebijające z lampionów.
Ta symbolika pokazuje, że cały okres adwentu, który ludzie musieli przeżyć, liczony w tysiącach lat, był okresem oczekiwania, niepewności.
Pomagali prorocy, którzy wnosili w życie człowieka pewien rodzaj światła, a przede wszystkim nadzieję, że narodzi się ktoś, kto odmieni losy ludzkości. Dotykam warstwy teologicznej, żeby pokazać, że zawsze były problemy, z którymi ludzie musieli się mierzyć. Dziś mierzymy się z pandemią. Ponieważ dotyka ona nas, to wydaje się nam, że jest największym problemem w historii. Jeśli jednak przyjrzelibyśmy się zakrętom w historii ludzkości, to zauważymy, że zawsze było wiele wyzwań, z którymi trzeba było sobie poradzić. Także, jeśli chodzi o zdrowie.