„Afera hejterska jest faktem, ona istniała”. Jeden z sędziów przerwał milczenie. Padły też przeprosiny

„Afera hejterska jest faktem, ona istniała”. Jeden z sędziów przerwał milczenie. Padły też przeprosiny

Sędzia Arkadiusz Cichocki
Sędzia Arkadiusz Cichocki Źródło: Twitter / @tvn24CnB
Sędzia Arkadiusz Cichocki potwierdził w rozmowie z reporterką „Czarno na białym”, że „afera hejterska istniała”. Prawnik przyznał, ze zbierał informacje na temat sędzi Moniki Frąckowiak, ale przekonywał, że „sam nie uczestniczył w hejcie”.

Arkadiusz Cichocki jest sędzią Sądu Okręgowego w Gliwicach i byłym prezesem tego sądu z nadania ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Prawnik był w gronie sędziów popierających reformę wymiaru sprawiedliwości. Jak ustalił Onet w 2019 r., Cichocki był w gronie osób, które w ramach grupy „Kasta”, miały organizować hejt na sędziów, którzy sprzeciwiali się zmianom. Komunikowali się oni za pomocą komunikatora WhatsApp. W grupie tej mieli też być zrzeszeni sędziowie: Konrad Wytrykowski, Przemysław Radzik, Maciej Mitera, Michał Lasota, Jakub Iwaniec, Jarosław Dudzicz oraz Łukasz Piebiak, a także internetowa hejterka Emila Sz., znana jako „Mała Emi”. Śledztwo w sprawie afery hejterskiej trwa od ponad dwóch lat, ale na razie nie widać jego rezultatów. Aktualnie prowadzi je  w Świdnicy.

Afera hejterska. Arkadiusz Cichocki zabrał głos

– Szkalowanie sędziów to nie jest coś, w czym kiedykolwiek brałem udział i czym kiedykolwiek byłem zainteresowany. Czy uczestniczyłem w grupie „Kasta”? Wiem, że pojawia się temat grupy w komunikatorze na WhatsAppie – powiedział w rozmowie z reporterką „Czarno na białym” Martą Gordziewicz Cichocki. – Potwierdzam, że w rozmowach prywatnych zdarzały się sytuacje, kiedy wypowiedziałem się krytycznie albo bardzo krytycznie, nie używając wulgaryzmów, na temat osób, które wydawały mi się, że myślały źle. Moje oceny po tym czasie może ulegają dużej zmianie – mówił.

Cichocki zbierał informacje o sędzi Frąckowiak

Sędzia przyznał, że zbierał informacje na temat sędzi Moniki Frąckowiak z Poznania, która jest członkinią stowarzyszenia „Iustitia”. – Jeśli dobrze pamiętam, to zostałem poproszony, czy wiem coś na temat tej pani, „czy mamy coś na tę..”., tutaj zostało użyte sformułowanie niewłaściwe i ja wtedy sprawdziłem albo już wykorzystałem informacje, które sprawdziłem wcześniej, gdzie ta pani pracuje, co wynika z jej oświadczenia majątkowego, jaka jest opinia na jej temat wynikająca z ewentualnych prób awansu i tak dalej – tłumaczył w rozmowie z reporterką TVN24.

Sędzia przeprasza

– Jeśli przyłożyłem do czegokolwiek rękę w sposób legalny, bo legalne jest zbieranie informacji na czyjś temat, to jest mi z tego powodu przykro i za to przepraszam – powiedział Cichocki na uwagę, że sędzia Frąckowiak usłyszała wiele zarzutów dyscyplinarnych.

Cichocki potwierdził też autentyczność korespondencji sędziów dotyczącej ówczesnej I prezes Sądu Najwyższego prof. . Porównał ją do swojej jamniczki. – To był żart grubiański, zupełnie pozbawiony sensu – ocenił. – Nigdy nie było moim zamiarem obrażanie pani profesor. I to nie dlatego, że tak nie wolno robić. Bo w rozmowie prywatnej nie jest to nielegalne. Nie były to słowa skierowane do pani profesor, ale przepraszam panią profesor jeszcze raz za to, że nawet w prywatnej rozmowie nie potrafiłem uszanować jej autorytetu, który zawsze miała – powiedział.

Czytaj też:
Łukasz Piebiak z pozytywną rekomendacją do NSA. Sędzia jest znany z „afery hejterskiej”

Źródło: "Czarno na białym"/TVN24