„Różnorodność w radach nadzorczych” - tak zatytułowany został jeden z finałowych paneli Europejskiego Kongresu Gospodarczego, który odbył się pod koniec kwietnia. Skoncentrowany był przede wszystkim na problemie zbyt niskiego udziału kobiet w radach nadzorczych i negatywnych tego następstw dla biznesu, jakości życia ludzi i społeczno-gospodarczego rozwoju kraju. Poruszane także były inne aspekty niedostatku różnorodności w radach nadzorczych, np. pod względem wieku czy interdyscyplinarnych kompetencji.
30 procent
Niedostatek owej różnorodności potwierdzają statystyki, badania i raporty na ten temat, m. in. najnowsza, obejmująca 72 kraje, siódma już edycja raportu firmy doradczej Deloitte pt. „Women in the boardroom: A global perspective”. Potwierdzają to także badania prowadzone w ramach globalnej inicjatywy „30% Club Poland”, mającej na celu zwiększenie do 2030 roku do co najmniej 30 proc. reprezentacji kobiet w zarządach i radach nadzorczych 140 największych polskich spółek giełdowych.
Jak bowiem wynika z naukowych badań socjologicznych, politologicznych i innych, dopiero osiągnięcie poziomu co najmniej 30- proc. członkowskiego udziału w organach zarządczych i nadzorczych umożliwia realny wpływ na podejmowane tam decyzje. Choć w naszym kraju zaznacza się stopniowy postęp pod tym względem, a udział kobiet w tego typu organach, mimo że powoli, to jednak rośnie, wciąż jest to postęp niewystarczający.
Trzeba jednak zastrzec, że niezasadne byłoby podejście do tej kwestii w sposób schematyczny, doktrynalny. Jest bowiem oczywiste i naturalne, że nie wszystkie kobiety mają ciąg do władzy i zarządzania.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.