62 tys. i 56 tys. zł za niesłuszny areszt

62 tys. i 56 tys. zł za niesłuszny areszt

Dodano:   /  Zmieniono: 
62 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszne aresztowanie dla Adama R. i 56 tys. zł dla Marka P., których prokuratura oskarżyła o napad na hurtownię Makro w Zabrzu, zasądził w poniedziałek Sąd Okręgowy w Gliwicach.

Mężczyźni, uniewinnieni przez sąd, domagali się po 500 tys. zł. Obaj spędzili w areszcie ponad 2,5 roku pod zarzutem dokonania "śląskiego skoku stulecia". W kwietniu 1999 r. ze skarbca hurtowni Makro Cash and Carry w Zabrzu skradziono ponad 1,3 mln zł.

"Sąd zróżnicował wysokość zadośćuczynienia ze względu na różną dolegliwość aresztu. Wziął pod uwagę sytuację rodzinną - Adam R. ma żonę i dzieci, Marek P. w wyniku aresztowania stracił, jak twierdzi, narzeczoną" - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach sędzia Tomasz Pawlik.

Wyrok nie jest prawomocny, przysługuje od niego odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Niewykluczone, że na taki krok zdecydują się obie strony - poszkodowani domagali się znacznie większej sumy, a prokuratura znacznie mniejszej niż zasądzona.

Wcześniej, przed tym samym sądem, zapadł już wyrok nakazujący wypłatę 87 tys. zł zadośćuczynienia i 50 tys. zł odszkodowania trzeciemu z aresztowanych w tej sprawie - Krzysztofowi R.

Mężczyzna domagał się ponad 700 tys. zł. Jego zdaniem, tylko taka kwota mogłaby mu zrekompensować niesłuszne aresztowanie, utratę zarobków, dobrego imienia i zdrowia. Po wyroku, zgodnie z którym miałby otrzymać 137 tys. zł, obie strony - Krzysztof R. i gliwicka prokuratura - złożyły apelacje.

Sąd Okręgowy w Gliwicach w listopadzie 2005 r. uniewinnił aresztowanych w listopadzie 2000 r. Krzysztofa R., Marka P. i Adama R. od zarzutu dokonania rozboju. Choć na początku procesu część dowodów przemawiała za winą oskarżonych mężczyzn (zeznania pracowników Makro i innego świadka, który twierdził, że oskarżeni planowali "skok", a także wyjaśnienia jednego z oskarżonych), poważne wątpliwości zrodziły się w czasie analiz głównego dowodu - zapisu z kamery przemysłowej Makro.

Prokuratura uważała, że oskarżyła właściwych ludzi - domagała się dla każdego z mężczyzn 10 lat więzienia. Obrona jednak od początku procesu utrzymywała, że na ławie oskarżonych zasiadły trzy niewinne osoby, a prawdziwi sprawcy nie zostali schwytani. Sami oskarżeni jeszcze w czasie procesu zapowiadali, że będą starali się o odszkodowania za niesłuszne aresztowanie.

Na ich korzyść przemawiały przeprowadzone ekspertyzy. Specjaliści z kilku instytucji dokonali obróbki cyfrowej obrazu z kamery przemysłowej Makro; badali m.in. małżowiny uszne oskarżonych i porównywali je z kształtem uszu sprawców, zarejestrowanym przez kamery.

Według ekspertów, nie zgadzał się też wzrost oskarżonych i faktycznych sprawców. Prokuratura dowodziła, że wzrost można zmienić, zakładając np. buty na wyższym obcasie, sprawcy mogli też zastosować metody charakteryzacji. Te argumenty nie przekonały jednak sądu, który w lutym 2005 r. uznał, że dowody przeciwko oskarżonym były zbyt słabe.

W listopadzie 2005 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach podtrzymał wyrok uniewinniający w mocy. W uzasadnieniu wskazał, że trzeba się kierować zasadą domniemania niewinności i niemożliwe do usunięcia wątpliwości interpretować na korzyść oskarżonego.

W kwietniu 1999 r. trzej wyglądający na biznesmenów mężczyźni weszli do hipermarketu i bez przeszkód przeszli na zaplecze. Wykorzystali moment, w którym pracownice hurtowni otwierały skarbiec. Obezwładnili kobiety i grożąc bronią, zmusili do otwarcia sejfu. Zabrali pieniądze i spokojnie wyszli. Sprzed Makro odjechali samochodem.

pap, ss