"Masa" świadkiem na procesie Marczułajtis kontra "Wprost"

"Masa" świadkiem na procesie Marczułajtis kontra "Wprost"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Świadek koronny Jarosław S., ps. Masa, będzie 22 sierpnia zeznawał jako świadek w procesie, jaki Jagna Marczułajtis wytoczyła "Wprost" za sugestie, jakoby była przyjaciółką gangstera Ryszarda Niemczyka i miała mu pomagać po jego głośnej ucieczce z więzienia w 2000 r.

"Masa" - skruszony gangster z grupy pruszkowskiej, którego zeznania doprowadziły do skazania szefów gangu - został w piątek wezwany na świadka przez Sąd Okręgowy w Warszawie, który rozpatruje pozew Marczułajtis przeciw wydawcy "Wprost". Żąda ona od nas przeprosin i 100 tys. zł zadośćuczynienia. O powołanie "Masy" na świadka wnosił nasz adwokat - były gangster był jednym z naszych źródeł.

W 2005 r. napisaliśmy we "Wprost", że po ucieczce w 2000 r. Niemczyka z więzienia w Wadowicach policja podsłuchiwała rozmowy telefoniczne jego znajomych. Jedną z nich miała być właśnie najlepsza polska snowboardzistka, czwarta na olimpiadzie w Salt Lake City w 2002 r. Naszym zdaniem, mogła ona pomagać ściganemu przestępcy w 1999 r. po zabójstwie szefa "Pruszkowa" "Pershinga" (za które Niemczyka niedawno skazano na 25 lat więzienia) oraz po jego ucieczce z więzienia. Pisała też o tym "Rzeczpospolita".

Marczułajtis zarzuciła tym mediom kłamstwo, twierdząc, iż nie należała do grona znajomych Niemczyka; był on zaś znajomym osób, z którymi bywała ona w pubie w Zakopanem. Wtedy opublikowaliśmy we "Wprost" wypowiedź Jarosława S. "Jagna kręciła z Niemczykiem już w 1999 r." - mówił "Masa". Twierdził, że Niemczyk nie ukrywał, iż jest w Jagnie zakochany.

Sportsmenka pozwała za naruszenie swych dóbr osobistych "Wprost" oraz "Rzeczpospolitą" (która już ją przeprosiła i zapłaciła 50 tys. zł). Dowodzi ona, że skutkiem publikacji była utrata przez nią sponsorów - tym uzasadnia żądania finansowe.

Jej adwokat mec. Andrzej Przewrocki zarzuca naszemu tygodnikowi, że nie dochował rzetelności dziennikarskiej, gdyż podał nieprawdziwe informacje o powódce, a nie skontaktował się z nią przed publikacją. Podkreśla, że pomaganie bandycie jest przestępstwem, a jego klientka nigdy nie była nawet przesłuchiwana. "Wprost" wnosi o oddalenie pozwu, argumentując, że miał wiarygodną informację z policji, ale to źródło podlega ochronie.

W piątek przed sądem ówczesny szef działu krajowego "Wprost" - Grzegorz Pawelczyk zeznał, że tygodnikowi nie udało się, mimo starań, uzyskać komentarza Marczułajtis. Zdecydowano się na publikację bez tego, bo "często zwłoka służy temu, by artykuł się nie ukazał" - dodał. Podkreślił, że nie było powodów by uznać "Masę" za niewiarygodnego, skoro sądy dawały mu wiarę.

Były mąż zawodniczki Sebastian Kolasiński zeznał, że podczas małżeństwa (w latach 2002-2006) powódka mówiła mu, że widywała Niemczyka w pubie w Zakopanem, ale że osobiście go nie znała.

Proces odroczono do 22 sierpnia, kiedy ma zeznawać "Masa" - zapewne przy zachowaniu nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa. Mec. Przewrocki był przeciwny wzywaniu "Masy". "Trudno, by moja klientka odpowiadała za to, co opowiadał o niej mu Niemczyk; wśród gangsterów takie przechwałki to normalna rzecz" - mówił adwokat.

ab, pap