Kolejne dziwne zachowanie Stefana W. Oskarżony został wyproszony z sali

Kolejne dziwne zachowanie Stefana W. Oskarżony został wyproszony z sali

Proces Stefana W., zabójcy Pawła Adamowicza
Proces Stefana W., zabójcy Pawła Adamowicza Źródło:Facebook / Piotr Adamowicz
Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku odbyła się kolejna rozprawa ws. Stefana W. Podczas zeznania jednego ze świadków, oskarżony o zabójstwo Pawła Adamowicza zareagował w dziwny sposób. Sędzia zdecydowała, że musi on na jakiś czas opuścić salę.

Proces sądowy Stefana W., oskarżonego o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza rozpoczął się pod koniec marca. W styczniu 2019 r. został on zasztyletowany na oczach setek osób na scenie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Stefanowi W. grozi od 12 lat więzienia do dożywocia.

Proces ws. zabójstwa Pawła Adamowicza. Zaskakujące zachowanie Stefana W.

Prokuratura oskarżyła go o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Biegli psychiatrzy orzekli jednak, że miał on w momencie ataku ograniczoną poczytalność. Podczas poprzedniej rozprawypostanowienie sądu spotkało się z nieoczekiwaną reakcją Stefana W.

W czwartek, 20 września, odbyła się kolejna rozprawa. Zeznawał na niej m.in. 68-letni mężczyzna, współwięzień Stefana W. z Zakładu Karnego Gdańsk Przeróbka. – Siedziałem z nim na jednym pawilonie i pod jego celą – mówił cytowany przez „Gazetę Wyborczą” świadek.

Świadek o Stefanie W.: To był normalny człowiek

- To był normalny człowiek. W szachy z nim często grałem. Spokojny był, codziennie mierzył sobie ciśnienie. Brał tabletki. Jestem zdziwiony, że czegoś takiego się dopuścił. Dużo rozmawialiśmy pod celą, czuł się skrzywdzony, bo dostał za dużo. Nie rozmawialiśmy o polityce, on się polityką nie zajmował. Na odchodne powiedział, że jeszcze o nim usłyszymy. Nie traktowaliśmy tego poważnie. Nigdy nie mówił, że planuje zabicie prezydenta ani żadnego innego polityka czy człowieka. Był pewny, że wyjdzie pół roku wcześniej. Był rozgoryczony, że sąd się nie zgodził. Coś w nim pękło. Czuł się zawiedziony, że nie został potraktowany inaczej, był załamany – dodał.

W czasie jego zeznań Stefan W. głośno się śmiał. Ponieważ jego zachowanie uniemożliwiało zrozumienie wypowiedzi świadka, sędzia zdecydowała o wyprowadzeniu go z sali rozpraw na czas przesłuchania pozostałych świadków.

Czytaj też:
Na sali sądowej wykrzykiwał „Allah Akbar”. Kolejna rozprawa zabójcy Pawła Adamowicza
Czytaj też:
Zabójstwo Pawła Adamowicza. Stefan W. chciał zwolnienia z aresztu

Źródło: Gazeta Wyborcza