Wyrok ws. zabójstwa Adamowicza. To najwyższy wymiar kary

Wyrok ws. zabójstwa Adamowicza. To najwyższy wymiar kary

Stefan Wilmont w trakcie odczytywania wyroku za zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicz
Stefan Wilmont w trakcie odczytywania wyroku za zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicz Źródło:PAP / Adam Warżawa
Zakończył się proces ws. zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał zabójcę Stefana Wilmonta na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.

W ubiegły poniedziałek, 13 marca, przed Sądem Okręgowym w Gdańsku miało miejsce zamknięcie przewodu sądowego i wygłoszenie mów końcowych ws. zamordowania prezydenta miasta Pawła Adamowicza.

Stefan Wilmont skazany na dożywocie

Z uwagi na na zawiłość sprawy, sąd odroczył ogłoszenie wyroku na czwartek, 16 marca. Stefan Wilmont – sąd zezwolił na publikację danych i wizerunku sprawcy – został uznany winnym zabójstwa Adamowicza i skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności.

O warunkowe, przedterminowe zwolnienie z więzienia będzie mógł starać się nie wcześniej niż po 40 latach odsiadki. Kara będzie realizowana w systemie terapeutycznym. Stefan Wilmont uśmiechał się w trakcie przedstawiania ustnych motywów wyroku.

Sąd wyjaśnił, że dane zabójcy powinny zostać ujawnione opinii publicznej, gdyż wykluczono u niego chorobę psychiczną, wymaga tego interes społeczny, a ponadto domagał się tego sam Wilmont. Podkreślono, że zbrodnia na Adamowiczu była zbrodnią bez precedensu w powojennej historii naszego kraju. Ponadto, doceniono rzetelną pracę prokuratury.

– W czasie, kiedy Stefan Wilmont odbywał karę pozbawienia wolności [za napady na placówki bankowe -red.], Paweł Adamowicz nieprzerwanie od 1998 r. piastował stanowisko prezydenta miasta Gdańska. Nigdzie o Stefanie Wilmoncie nie słyszał. Brak dowodów na to, aby mieli ze sobą jakąkolwiek styczność. W 2001 r. Paweł Adamowicz był jednym z założycieli Platformy Obywatelskiej. W 2015 r. zawiesił członkostwo w tej partii. Podczas pobytu w zakładzie karnym Stefan Wilmont wielokrotnie poruszał temat związany z zemstą na sądach, policji i służbie więziennej (...) Często wskazywał, że wszystkiemu jest winna Platforma Obywatelska, co należy tłumaczyć tym, że wyrok zapadł w czasie, kiedy partia ta była u władzy – tłumaczyła sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku.

Wyrok zapadł w I instancji, więc nie jest prawomocny. Na chwilę obecną nie wiadomo, czy strony postępowania będą składać apelację. Decyzje w tej sprawie są zazwyczaj podejmowane po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.

Prokuratura domagała się dla Stefana Wilmonta dożywocia

Przypomnijmy: prokuratura domagała się wymierzenia oskarżonemu kary dożywotniego pozbawienia wolności. Żądanie to zostało poparte przez pełnomocników bliskich Adamowicza, a także pełnomocnika konferansjera koncertu WOŚP, który ma w tej sprawie status pokrzywdzonego.

W trakcie mowy końcowej prokuratura podkreślała, że Stefan Wilmont nie zasługuje na złagodzenie kary z uwagi na m.in. brak skruchy i przyznania się do winy czy motywację, zasługującej na szczególne potępienie. Wyjaśnijmy, że zabójcą kierowała zemsta za wyimaginowaną krzywdę.

W przeszłości odsiedział kilkuletni wyrok za napady z bronią ręku na placówki bankowe. Stefan Wilmont nie używał wówczas broni palnej, lecz przypominającej ją broń alarmową. Z tego powodu uważał, że został osądzony zbyt surowo i postanowił się zemścić na kimś, kto – zgodnie z jego urojeniami – reprezentował szeroko rozumianą władzę.

– Oskarżony dopuścił się czynu o nieskomplikowanym charakterze, niewymagającym w zrozumieniu skutków swojego postępowania. Każdy człowiek, nawet będący w stanie ograniczonej poczytalności, jest w stanie to pojąć (...) Biorąc pod uwagę właściwości i warunki osobiste oskarżonego, fakt, że zarzuca mu się popełnienie kwalifikowanej postaci zabójstwa, a także fakt, że zarzucanych mu czynów dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa, stwierdzić należy, iż tylko kara łączna dożywotniego pozbawienia wolności, będzie karą adekwatną do stopnienia przewinienia – mówiła prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska.

Obrońca Stefana Wilmonta domagał się 15 lat więzienia

Natomiast obrońca oskarżonego wniósł o wymierzenie kary 15 lat pozbawienia wolności. Warto wspomnieć, że wcześniej wnosił o umorzenie postępowania z uwagi na niepoczytalność swojego klienta w chwili popełnienia czynu, na co wskazywała pierwsza z trzech opinii biegłych z zakresu psychiatrii.

Rozstrzygająca okazała się trzecia opinia biegłych, która stanowi, że w chwili zaatakowania Adamowicza Stefan Wilmont. był poczytalny, jednak w stopniu ograniczonym. Tym samym, zabójca mógł rozpoznać znaczenie swoich czynów i odpowiadać przed sądem, jednak sąd mógł w takim przypadku zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

Jak został zamordowany Paweł Adamowicz?

Przypomnijmy: prezydent Gdańska został zasztyletowany na oczach tysięcy ludzi wieczorem 13 stycznia 2019 r. Do tragedii doszło na scenie na Targu Węglowym podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Do stojącego na scenie Adamowicza podbiegł 27-letni wówczas Stefan W., po czym zadał kilka ciosów nożem. Następnie, Stefan Wilmont przechadzał się po scenie z rękoma uniesionymi w geście triumfu i wygłosił do mikrofonu szokujące oświadczenie.

„Halo, halo! Nazywam się Stefan Wilmont. Siedziałem niewinny w więzieniu. Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz” – oświadczył zabójca. Po kilkudziesięciu sekundach od ataku został obezwładniony przez pracownika technicznego.

Ciężko ranny Adamowicz został przewieziony do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Niestety, obrażenia okazały się zbyt rozległe. Doszło do uszkodzenia aorty brzusznej, przepony i ogromnego upływu krwi. Adamowicz zmarł następnego dnia, tj. 14 stycznia. Miał 53 lata. Osierocił dwie nastoletnie córki.

Czytaj też:
Kuriozalne słowa zabójcy Adamowicza. Stefan W. twierdzi, że jest „niewinny” i „poczytalny”
Czytaj też:
Zabójstwo Pawła Adamowicza. Jest wyrok ws. organizacji finału WOŚP

Źródło: RMF FM