Starosta tatrzański zarządzający drogą do Morskiego Oka sprzeciwia się likwidacji transportu konnego. Jednocześnie protestuje przeciwko regularnym kursom busów, argumentując to zwiększeniem się ruchu na i tak zatłoczonej trasie. „Gazeta Wyborcza” podaje, że władze Tatrzańskiego Parku Narodowego zamierzają ominąć opór starostwa i fiakrów na podstawie nowej ustawy o elektromobilności.
Według nowelizacji ustawy dyrektorzy parków narodowych mogą ustalać, że działalność edukacyjna parku i jego udostępnianie może odbywać się z pomocą pojazdów zeroemisyjnych. – Planujemy wprowadzić na trasę nad Morskiego Oka elektryczne busy z usługą edukacyjną jako alternatywę dla dotychczasowego transportu konnego. Jednocześnie transport konny nie zostanie zlikwidowany, choć może ulec pewnym modyfikacjom – powiedział „GW” dyrektor TPN Szymon Ziobrowski.
Tatry. Transport konny do Morskiego Oka zostaje. Obok pojadą elektryczne busy
Na razie nie ma jednak szczegółów, kto będzie mógł podróżować nowymi busami. Jedna z wersji zakłada, że pojazdy będą dostępne dla osób niepełnosprawnych. Rozważana jest również opcja skomercjalizowania busów. Dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego podkreśla, że w grze jest również możliwość wprowadzenia hybrydowego elektrycznego wozu konnego. Część kosztów w tej sytuacji pokryłby TPN. Z tym nie zgadzają się z kolei organizacje broniące praw zwierząt.
Likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka chce m.in. Fundacja VIVA, która skierowała sprawę przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Aktywiści wyjaśniają, że zdecydowali się na tak ruch właśnie teraz, bo za rządów PiS przechodzili całą ścieżkę prawną w naszym kraju i została ona właśnie wyczerpana.
Czytaj też:
Turyści w Tatrach znowu to zrobili. Nic nie przemawia im do rozsądkuCzytaj też:
Mówią o cudzie w Tatrach. Turysta pokonał w ten sposób 500 metrów