Do zabójstwa 53-letniej pracownicy UW na kampusie uczelni doszło w środę 7 maja. Sekcję zwłok przeprowadzono w piątek 9 maja, jednak dopiero teraz opowiedział o niej przedstawiciel prokuratury. Ujawnił, że lekarzom zajęło to aż 7 godzin. – To jedna z najdłuższych, o jakich słyszałem – podkreślał.
Zabójstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Rodzina prosi o dyskrecję
Tłumaczył, że opinia publiczna nie pozna szczegółów sekcji zwłok, ponieważ poprosiła o to rodzina zmarłej. — Są to bardzo newralgiczne informacje i nie będę ich podawał bez konsultacji z rodziną. Nie mamy tu do czynienia z odnalezionym w lesie ciałem, w przypadku którego nie wiadomo, czy był udział osób trzecich. Tutaj wszyscy dobrze wiedzą, co się wydarzyło – mówił Skiba. Zaznaczał, że rodzina nie chce też obecności mediów na pogrzebie.
22-letni student prawa zaatakował siekierą 53-letnią pracownicę uczelni. Mężczyźnie postawiono zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem oraz znieważenia zwłok. Według ustaleń prokuratury, 22-latek 7 maja przebywał w rodzinnym Trójmieście. Następnie wrócił do stolicy i przybył na Uniwersytet Warszawski, gdzie około godziny 19 dokonał makabrycznej zbrodni.
Zatrzymanie Mieszka R. Co znaleziono u zabójcy z UW?
Funkcjonariusze pojawili się na miejscu zdarzenia niemalże błyskawicznie i natychmiast aresztowali sprawcę. Przy zatrzymanym Mieszku R. znaleziono bagnet oraz noże. Ponieważ wszystkie dowody wskazywały na to, że popełnił on poważne przestępstwo, już dzień później został przesłuchany w towarzystwie adwokata.
Z relacji prokuratora Piotra Antoniego Skiby wynika, że mężczyzna przyznał się do winy, chociaż odmówił odpowiedzi na większość zadawanych mu pytań. Przeciwnego zdania jest z kolei mecenas Maciej Zaborowski, obrońca podejrzanego, który uważa, że student nie przyznał się jednoznacznie do popełnienia zbrodni.
Czytaj też:
Pogrzeb 16-letniej Mai. Wzruszający moment na uroczystościCzytaj też:
Brutalne zabójstwo przy kieliszku. Siekierą zabito strażaka