Debata została podzielona na bloki tematyczne, podczas których pytania zadawali zarówno dziennikarze, jak i sami kandydaci. Organizatorzy wprowadzili zakaz korzystania z telefonów przez uczestników, co miało na celu zapewnienie równości szans i skupienie uwagi na merytorycznej dyskusji.
Pierwsze pytanie zadał Piotr Wytwicki, reprezentujący Polsat News i Interię. Zapytał on kandydatów, czy mają punkty programu, które – mimo społecznego sprzeciwu – będą forsować dla dobra kraju.
Stanowski zaatakował Wysocką-Schnepf. Ostry początek debaty
Krzysztof Stanowski poświęcił swój czas na bezpardonowy atak na dziennikarkę TVP, Dorotę Wysocką-Schnepf.
Już na wstępie określił studio mianem „świątyni propagandy”, a samą moderatorkę nazwał „arcykapłanką propagandy”. Stanowski odniósł się do sprzeciwu części sztabów wobec jej obecności podczas debaty:
– Wprawdzie sądziłem, że się pani spali ze wstydu po tym, jak większość komitetów wyborczych tutaj zaprotestowała przeciwko pani obecności podczas debaty, ale widocznie liczyłem na zbyt wiele i niektóre osoby się ze wstydu nie palą – mówił Stanowski.
W dalszej części wypowiedzi oskarżył dziennikarkę o brak obiektywizmu i powiązania polityczne, zarzucając jej m.in., że jej mąż, Ryszard Schnepf, „czeka na ambasadorską nominację od nowego prezydenta” oraz że prezesem TVP jest Tomasz Sygut, „człowiek, który u Rafała Trzaskowskiego w spółce autobusowej zarządzał”.
– To nie jest obiektywizm, pani nie powinno tu być. Musiałem to powiedzieć w imieniu wszystkich sztabów, które zgłosiły swój sprzeciw. Dziękuję – zakończył.
Atak Stanowskiego na Dorotę Wysocką-Schnepf, choć ostry, nie był zaskoczeniem.
Przed samą debatą osiem z trzynastu komitetów wyborczych zgłosiło sprzeciw wobec udziału prowadzącej z ramienia TVP w debacie prezydenckiej, zarzucając dziennikarce brak obiektywizmu i stronniczość.
Wśród protestujących znalazły się sztaby Karola Nawrockiego, Sławomira Mentzena, Krzysztofa Stanowskiego i Marka Jakubiaka.
Mocna riposta Wysockiej-Schnepf
Dorota Wysocka-Schnepf odniosła się do słów Krzysztofa Stanowskiego, nieco później, cytując słowa profesora Władysława Brtoszewskiego.
- Niegdyś mówił (prof. Bartoszewski – przyp. red.), że kiedy pijany zwymiotuje na mnie w autobusie, to nie jest to obelga – jest to nieprzyjemne. Nie każdy może mnie obrazić – powiedziała Dorota Wysocka-Schnepf.
Czytaj też:
Awantura w TVP. Sekielski nie wytrzymał po słowach SuskiegoCzytaj też:
Debata wpłynie na wynik wyborów? Tak zachowywali się kandydaci