Jak tłumaczy rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, Ewa Dziadczyk, zatrzymani nie byli wcześniej karani i posiadają stałe miejsce zamieszkania w Polsce. – Nie było obaw, że się ukryją, ani też nie zachodziła okoliczność zagrożenia surową karą – dodaje.
Turystka i jej partner wtargnęli do domu, żądali alkoholu i skatowali właściciela
Do ataku doszło w sobotę 19 czerwca, w godzinach wieczornych. Wojciech Adamczewski od ponad czterech dekad prowadzi wraz z rodziną popularną restaurację „Caro”. Tego dnia był sam w domu, kiedy nagle pojawiła się para – kobieta i mężczyzna z dzieckiem – w stanie silnego upojenia alkoholowego. Bez zaproszenia weszli na posesję i zaczęli się awanturować.
– Byli bardzo agresywni, od razu zaczęli mnie wyzywać i zażądali ode mnie alkoholu. „Dawaj wódki” powiedzieli – relacjonował poszkodowany. W obawie o własne bezpieczeństwo zaprowadził ich do zamkniętej restauracji i wydał żądany alkohol. Mimo to doszło do napaści. – Jestem pewien, że chcieli mnie zabić – powiedział pobity mężczyzna w rozmowie z „Faktem”.
Ofiara schroniła się w łazience. Agresorzy zatrzymani
Podczas szarpaniny 63-latkowi udało się uciec do łazienki, gdzie zamknął się na klucz i zadzwonił po pomoc. Agresywna para – 43-letni mężczyzna i jego 25-letnia partnerka – została zatrzymana przez funkcjonariuszy i spędziła dwie doby w policyjnej izbie zatrzymań.
Badania wykazały, że mężczyzna miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie. Kobieta odmówiła poddania się testowi trzeźwości. Postawiono im zarzuty pobicia, za które grozi do 5 lat więzienia. Mimo to, decyzją prokuratury, oboje zostali objęci jedynie dozorem policyjnym.
Rodzina ofiary w szoku
Rodzina pobitego restauratora nie może pogodzić się z decyzją wymiaru sprawiedliwości. Córka mężczyzny twierdzi, że ten boi się, że agresorzy do niego wrócą. Uważa także, że postawione zarzuty są zdecydowanie zbyt łagodne. – Zarzut pobicia zagrożony karą do 5 lat jest tutaj zbyt łagodny. Powinni, moim zdaniem, usłyszeć zarzut usiłowania zabójstwa – podkreśla.
Rzeczniczka prokuratury wskazuje, że wersje zdarzeń przedstawione przez obie strony znacznie się różnią i wymagają dalszego wyjaśnienia. – Jeśli chodzi o zastosowanie środka o charakterze wolnościowym, to nie zachodziły podstawy zastosowania wobec nich środka izolacyjnego – tłumaczy prokurator Dziadczyk.
Czytaj też:
Uczennice brutalnie pobiły 14-latkę. „To nie była zwykła bójka”Czytaj też:
Pseudokibic 4 lata temu brutalnie pobił kobietę. Właśnie wpadł w ręce policji