Reportaż opublikowany 21 lipca 2025 roku na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opisuje niepokojące zjawisko rozgrywające się tuż przy zachodniej granicy Polski – w rejonie Słubic, Kostrzyna nad Odrą, a także Zgorzelca czy Szczecina.
Na przejściach granicznych pojawiają się grupy osób w biało-czerwonych opaskach i z flagami. Ich celem nie jest pomoc uchodźcom, ale ich „powstrzymywanie”. To członkowie Ruchu Obrony Granic, którym przewodzi Robert Bąkiewicz – nacjonalistyczny aktywista, próbujący dziś przekuć swoją uliczną działalność w realną siłę polityczną.
„Ich liderem jest 49-letni nacjonalistyczny ekstremista Robert Bąkiewicz, który pojawiał się na przejściach granicznych z Niemcami czasem z garstką, a czasami z dobrymi dwustoma zwolennikami. Tam protestowali przeciwko zawracaniu migrantów i oskarżyli premiera Polski Donalda Tuska o działanie na szkodę kraju” – relacjonuje FAZ.
Choć Bąkiewicz nie uzyskał mandatu w wyborach, jego obecność w przestrzeni publicznej nie słabnie. Dzięki umiejętnemu wykorzystaniu mediów społecznościowych i kontrowersyjnych haseł udało mu się zbudować wokół siebie lojalną, choć nieliczną grupę zwolenników.
Zbieżność celów z PiS
Z reportażu wynika, że działania Bąkiewicza nie są odosobnionym przypadkiem sprzeciwu, lecz wpisują się w szerszą strategię polityczną. FAZ podkreśla, że jego postulaty w znacznym stopniu pokrywają się z narracją Prawa i Sprawiedliwości. Ta zbieżność nie pozostała bez echa.
„Jego postulaty okazały się zbieżne z postulatami największej partii opozycyjnej, narodowo-konserwatywnego PiS. Czołowi politycy tej partii zaczęli chwalić Bąkiewicza i okazywać swoje poparcie dla samozwańczej straży granicznej”.
Wsparcie to nie ogranicza się jedynie do słów. Bąkiewicz został zaproszony do Sejmu, gdzie – przy owacjach ze strony posłów PiS – przemawiał z mównicy sejmowej. W swoim wystąpieniu posunął się do oskarżania Niemiec o prowadzenie wobec Polski wojny hybrydowej.
„Prawo i Sprawiedliwość zaprosiło zaś Roberta Bąkiewicza do Sejmu, gdzie przy aplauzie posłów PiS miał mówić o Niemczech jako agresorze i zarzucać Berlinowi prowadzenie przeciwko Polsce wojny hybrydowej”.
Choć jego poglądy balansują na granicy radykalizmu i populizmu, to właśnie one wydają się dziś użyteczne dla partii, która po przegranych wyborach próbuje odzyskać inicjatywę.
Obywatelska straż czy samowola?
Początkowo członkowie ROG deklarowali, że ich działania ograniczają się do filmowania i dokumentowania nieprawidłowości na granicy. Jednak – jak relacjonuje FAZ – część członków ruchu zaczęła przyjmować rolę samozwańczych funkcjonariuszy, przeprowadzając kontrole, blokując działania służb i ingerując w obowiązki państwa.
„Straż miała początkowo tylko filmować i zgłaszać rzekome nieprawidłowości na granicy, ale niektórzy członkowie ruchu poczuli się uprawnieni do przeprowadzania samozwańczych kontroli”.
W skrajnych przypadkach, jak informowały niemieckie media, dochodziło nawet do fizycznego blokowania prób odesłania migrantów z Niemiec. Państwo polskie – według FAZ – nie reagowało wystarczająco zdecydowanie, co stwarzało niepokojący precedens.
„Można było wówczas odnieść wrażenie, że przyzwalając na takie sceny, państwo polskie skapitulowało”.
Niepokojące są też opinie, że te działania znalazły uznanie u najwyższych przedstawicieli państwa. Jak pisze FAZ: „Działania Bąkiewicza zostały pochwalone przez przyszłego prezydenta Karola Nawrockiego”.
„Triumf” ROG po decyzji Tuska
W kwietniu 2025 roku rząd Donalda Tuska podjął decyzję o czasowym przywróceniu kontroli granicznej z Niemcami, tłumacząc ją wzrostem nielegalnej migracji. Ruch Obrony Granic ogłosił to jako swój sukces, choć nie miał z tą decyzją formalnego związku.
„Późniejsza decyzja premiera Donalda Tuska o wprowadzeniu kontroli na granicach z Niemcami została odebrana przez ROG jako triumf”.
Dla ROG była to symboliczna wiktoria, która podtrzymała ich morale i narrację o skuteczności nacisku obywatelskiego. Jednak – jak zauważa FAZ – rzeczywista siła tej formacji jest mocno przeceniana.
Fasada aktywności
Choć ROG próbuje utrzymywać posterunki w newralgicznych miejscach, ich obecność ma często charakter incydentalny. Patrolujący granicę to często emeryci, a same posterunki bywają puste, szczególnie w godzinach porannych.
„Ruch Obrony Granic nie jest wcale tak silny, jak może się wydawać. Graniczne stanowiska ROG są często nieobsadzone, na niektórych przejściach nie ma ich wcale, a osoby 'pilnujące' granicy to często emeryci” – komentuje FAZ.
W rzeczywistości to, co wygląda w mediach na zorganizowaną straż, bywa jedynie żółtą kamizelką zawieszoną na krześle. Życie graniczne toczy się swoim rytmem, a przejścia pozostają otwarte.
„Ruch Bąkiewicza stara się utrzymać stałą obecność na głównych przejściach, takich jak Szczecin, Zgorzelec i Słubice. Ale następnego ranka posterunek w tym miejscu pozostaje na razie nieobsadzony. Żółte kamizelki ROG zwisają z krzeseł kempingowych, podczas gdy ruch przez granice płynie, przejście jest otwarte przez całą dobę” – zauważa FAZ.
Gra na radykalizm
Choć Robert Bąkiewicz nigdy nie wygrał wyborów – nawet z list PiS – jego obecność w debacie publicznej i na granicy może się okazać istotnym narzędziem w strategii politycznej partii Jarosława Kaczyńskiego. Marginalne, choć głośne środowisko narodowo-radykalne jest naturalnym sojusznikiem PiS w walce o władzę.
Czytaj też:
Migranci na granicy. Nowe dane od Straży GranicznejCzytaj też:
Ruch Obrony Granic sterowany przez PiS? Czarnek stanowczo komentuje
