Donald Tusk 23 lipca przedstawił nowy skład Rady Ministrów. To były najpoważniejsze zmiany w jego rządzie od czasu objęcia urzędu. Jak podkreślił premier, rekonstrukcja nie jest formalnością, lecz konieczną odpowiedzią na wyzwania, które stawia przed Polską zarówno sytuacja międzynarodowa, jak i wewnętrzna scena polityczna. Tym samym zakończył się spektakl pod tytułem „rekonstrukcja”, który ciągnął się od miesięcy.
– Skończmy z tymi iluzjami, że 15 października rozwiązaliśmy wszystkie problemy – powiedział Tusk podczas ogłaszania zmian. – Ostatnie wybory prezydenckie pokazały nie tylko podział i polaryzację pół na pół w Polsce, ale także pokazały, że 15 października to nie był koniec konfrontacji dobra i zła – dodał.
Radosław Sikorski awansował na wicepremiera, pozostając jednocześnie ministrem spraw zagranicznych. Marcin Kierwiński objął stanowisko ministra spraw wewnętrznych i administracji, zastępując Tomasza Siemoniaka. Ten z kolei przejął odpowiedzialność za koordynację służb specjalnych.
Tak wygląda nowy skład rządu
W resorcie sprawiedliwości doszło do istotnej zmiany – Adama Bodnara zastąpił Waldemar Żurek. Nową ministrą kultury została Marta Cienkowska, przejmując obowiązki po Hannie Wróblewskiej. Izabelę Leszczynę na stanowisku ministra zdrowia zastąpiła Jolanta Sobierańska-Grenda.
Zmiany objęły także Ministerstwo Sportu – nowym szefem został Jakub Rutnicki. Miłosz Motyka stanął na czele nowo powołanego Ministerstwa Energii, a Wojciech Balczun został ministrem aktywów państwowych.
Andrzej Domański, dotąd minister finansów, objął rozszerzone stanowisko – ministra finansów i gospodarki. W Ministerstwie Rolnictwa Czesława Siekierskiego zastąpił Stefan Krajewski. Natomiast nad wdrażaniem polityki rządu będzie teraz czuwał Maciej Berek.
Ministerstwo Przemysłu zlikwidowane. Co z pracownikami?
Mimo że od rekonstrukcji minął już ponad tydzień, wciąż nie ma odpowiedzi na wiele pytań. Jedno z nich dotyczy Ministerstwo Przemysłu, które miało nietypowo siedzibę poza Warszawą — w Katowicach, i co z zatrudnionymi tam pracownikami.
Sam resort, na którego czele stała Marzena Czarnecka, istniał zaledwie 500 dni. Gdy na początku ubiegłego roku powoływano ten resort, Ministerstwo Finansów szacowało, że jego utworzenie pochłonie ponad 150 mln zł.
Co jednak z ludźmi, których zatrudniono do resortu w Katowicach? Zostają na miejscu, relokacja, likwidacja stanowiska pracy? – m.in. takie pytania wysłaliśmy do rzecznika rządu.
— Ze względów organizacyjnych zmiany w składzie rządu dotyczą na razie ministrów, a nie samych ministerstw. Nowi ministrowie zostali powołani przez Prezydenta na wniosek Premiera. Przepisy nie nakazują, aby urząd obsługujący ministra nosił tę samą nazwę, co minister — odpisało Centrum Informacyjne Rządu.
Dalej CIR wyjaśnia, że „w najbliższym czasie ministrowie dokonają przeglądów w ramach podległych im resortów i na tej podstawie podejmą ewentualne decyzje prowadzące do racjonalizacji działań i struktury – w tym także łączenia lub przekształcania ministerstw”.
Czytaj też:
Żurek, Berek i reszta. Poselski przegląd rządowej nadziei (lub rozpaczy)Czytaj też:
Zaskoczenie po rekonstrukcji. Taka przyszłość czeka ministrów
