Sąd uchylił wyrok za lincz we Włodowie

Sąd uchylił wyrok za lincz we Włodowie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Białostocki sąd apelacyjny uchylił wyrok sądu pierwszej instancji w sprawie linczu we Włodowie i przekazał sprawę do powtórnego rozpoznania do Sądu Okręgowego w Olsztynie.

Olsztyński sąd skazał trzech głównych oskarżonych, braci Tomasza, Krzysztofa i Mirosława Winek, na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy; pozostali trzej także otrzymali kary w zawieszeniu. Od wyroku odwołała się prokuratura, która domagała się wyższych kar.

Do linczu doszło 1 lipca 2005 r. Sąsiedzi po zdarzeniu twierdzili, że zaatakowali Józefa C., ponieważ ten groził im maczetą. Mieszkańcy Włodowa zadzwonili na policję, jednak funkcjonariusze komisariatu w Dobrym Mieście nie wysłali tam radiowozu.

Sąd apelacyjny w Białymstoku przychylił się do zarzutu prokuratora, że sąd pierwszej instancji dopuścił się błędów w ustaleniach faktycznych. Zaznaczył również, że "zasadność niektórych ocen nie odpowiadała prawidłowości logicznego rozumowania".

Sędzia sprawozdawca, Tomasz Wirzman w uzasadnieniu wyroku sądu apelacyjnego wymienił główne błędy w rozumowaniu sądu pierwszej instancji. Pierwszym z nich była ocena miejsca znalezienia zwłok Józefa C. Sąd w Olsztynie uznał, że ciało mężczyzny znaleziono w miejscu wskazanym przez świadków następnego dnia po linczu, co było korzystne dla oskarżonych. Nie znaleziono tam jednak krwi zmarłego Józefa C.

Jednak, jak podkreślał sąd apelacyjny, 1 lipca, czyli w dniu linczu, świadkowie wskazali policji inne miejsce, oddalone od poprzedniego o ok. 40 m. Zdaniem sądu apelacyjnego, sąd pierwszej instancji zbagatelizował zeznania świadków z 1 lipca.

Olsztyński sąd błędnie tez ocenił stan w jakim znajdował się Józef C. bezpośrednio po pobiciu go przez oskarżonych braci. Wirzman podkreślił, że sąd kilkukrotnie pomijał lub deprecjonował dowody i okoliczności, które mogły przemawiać przeciwko oskarżonym.

Sąd apelacyjny podzielił też wątpliwość prokuratora co do możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu dwóch oskarżonych, którym postawiono zarzut zbezczeszczenia zwłok. "Należy rozważyć, czy ich zamiarem było zbezczeszczenie trupa czy szli z zamiarem pobicia żywego człowieka" - powiedział Wirzman.

Podkreślił też, że sąd w obliczu tylu dowodów obciążających oskarżonych nie może "grzeszyć naiwnością". Zdaniem sądu apelacyjnego działanie oskarżonych "miało raczej charakter zemsty niż przysłowiowego linczu". "Nie ma zgody na lincz, bo jest to bezprawie jak każde inne i nie można akceptować takiego działania" - powiedział Wirzman.

Braciom Tomaszowi, Krzysztofowi i Mirosławowi Winek, olsztyńska prokuratura zarzuciła, że "wspólnie i w porozumieniu 1 lipca 2005 roku we Włodowie bili, kopali i uderzali łopatami Józefa C.", czym spowodowali u pokrzywdzonego szereg ran na głowie i korpusie skutkujących zgonem. Sąd w wydanym wyroku zmienił prokuratorski zarzut zabójstwa na pobicie Józefa C. z użyciem niebezpiecznego narzędzia.

Na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata sąd w Olsztynie skazał także Rafała W., oskarżonego o pobicie Józefa C. z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Ponieważ Rafał W. jest młodocianym, sąd na okres próby oddał go pod dozór kuratora. W przypadku tego oskarżonego sąd nie zmienił kwalifikacji prawnej czynu. Rafał W. od początku procesu przyznawał się do tego, że podczas pościgu za Józefem C. uderzył go raz łomem w nogę.

Na kary sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata sąd skazał Stanisława M. i Wiesława K. Ci oskarżeni stali pod zarzutem zbezczeszczenia zwłok Józefa C. Obaj od początku przyznawali się do tego, że "po cztery czy pięć razy" uderzyli kijami nieprzytomnego, zakrwawionego, wyglądającego na martwego Józefa C.

Uzasadniając wyrok w pierwszej instancji, sędzia Agnieszka Śmiecińska powiedziała: "Sprawa ta jest nad wyraz skomplikowaną, złożoną, o skomplikowanym, wielowątkowym stanie faktycznym (...). Sprawa ta wymagała od nas ogromnego wysiłku intelektualnego, skrupulatności. (...) Sąd cały czas pamiętał, by przy wnioskowaniu kierować się przede wszystkim artykułami 5 i 7 kodeksu postępowania karnego. Pierwszy z nich mówi o tym, że wnioskując sąd ma się kierować logiką i doświadczeniem życiowym a drugi, ważniejszy, nakazuje rozstrzygać nie dające się rozstrzygnąć wątpliwości na korzyść oskarżonych".

Wszyscy oskarżeni odpowiadali wtedy przed sądem z wolnej stopy. Tuż po zdarzeniu zostali oni tymczasowo aresztowani, ale po czterech miesiącach prokurator generalny Zbigniew Ziobro polecił prokuraturze, by wystąpiła o uchylenie aresztu.

60-letni Józef C. zginął 1 lipca 2005 r. Był on recydywistą, 34 lata spędził w więzieniu. W tragicznym dniu C. skaleczył maczetą Tomasza Winka. Ten alarmował policję w Dobrym Mieście, ale funkcjonariusze zlekceważyli jego wezwanie.

Przed sądem rejonowym w Olsztynie toczył się też proces dwóch funkcjonariuszy z Dobrego Miasta oskarżonych o niedopełnienie obowiązków. W listopadzie ubiegłego roku zostali obaj skazani na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata.

Sąd zgodził się na upublicznienie wizerunków i danych osobowych wszystkich oskarżonych.

pap, ss, ab