PiS nie odwołał Czumy

PiS nie odwołał Czumy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Czuma (PO) pozostaje przewodniczącym komisji śledczej ds. nacisków władz na śledztwa dotyczące polityków. Podczas głosowania w środę wniosku posłów PiS o odwołanie Czumy za jego pozostaniem opowiedziała się większość członków komisji.

Dyskusja przed głosowaniem trwała godzinę - o tyle opóźniło się przesłuchiwanie świadków.

PiS złożył na ostatnim posiedzeniu wniosek o odwołanie ze stanowiska przewodniczącego Czumy, zarzucając mu m.in., że nie reaguje sprawę Piotra Bączka, asystenta Jacka Kurskiego (PiS). Dom Bączka, członka komisji weryfikacyjnej WSI i b. rzecznika Antoniego Macierewicza 13 maja przeszukała ABW, w związku ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości przy działaniach komisji weryfikacyjnej WSI.

Za odwołaniem Czumy głosowali tylko posłowie PiS: Jacek Kurski i Arkadiusz Mularczyk. Przeciwko była pozostałych 5 posłów zasiadających w komisji.

Jak mówili posłowie na konferencji prasowej po posiedzeniu zeszłotygodniowej komisji, Czuma "dopuścił się naruszenia norm prawnych, w szczególności ustawy o sejmowej komisji śledczej i regulaminu Sejmu".

W dyskusji przed głosowaniem posłowie PiS jako jeden z głównych powodów wniosku o odwołanie Czumy wymienili "brak dyskusji i refleksji" nad sprawą rekomendowania przez Jana Widackiego (Demokratyczne Koło Parlamentarne) Jerzego Stachowicza na jej eksperta.

"Ze względu na autorytet i życiorys pana posła Czumy bez przyjemności podpisywaliśmy ten wniosek" - mówił w środę Kurski. Mularczyk dodawał, że komisja śledcza ds. nacisków jest pierwszą taką komisją, w której opozycja nie ma przedstawiciela w prezydium, decydującym o sposobie jej procedowania. Dodał, że Czuma arbitralnie postanowił, iż w pierwszej kolejności komisja zajmie się sprawą Tomasza Lipca, która jego zdaniem niczym się nie wyróżnia spośród innych.

"Brak tu jest pewnego obiektywizmu co do terminów posiedzeń i kolejności wzywania świadków. Wskazywał też na "brak reakcji Czumy na uczestnictwo w komisji Jana Widackiego (Demokraci) - jak podkreślił, oskarżonego o przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości (sam Widacki oskarżenia przestępcy uznaje za oszczercze i niewiarygodne pomówienia i jak dodał rozważa podanie Mularczyka i Kurskiego do sądu). Widacki dodał, że nie jest formalnie oskarżonym, bo sąd zwrócił akt oskarżenia prokuraturze.

"To wniosek skierowany do mediów, by kolejny raz mówić o sprawach będących obok komisji" - replikował Stanisław Chmielewski (PO). "Jaki wpływ na przeszukanie u pana Bączka, na to, że do komisji został rekomendowany pan Widacki czy pan Stachowicz na eksperta, miał pan przewodniczący Czuma?" - dodawał Sebastian Karpiniuk (PO). "Gdy ABW weszło do mieszkania asystenta posła opozycji powinien pan go bronić, a nie pytać, czy podtrzymuję kandydaturę pana Bączka" - mówił Kurski zwracając się do Czumy.

Sam Czuma odpowiadał, że wniosek Mularczyka - opisany przez niego jako formalny - nie ma w ogóle takiego charakteru, a Mularczyk powinien wiedzieć, czym jest wniosek formalny. "Wie to student drugiego roku prawa" - mówił. Tłumaczył też, czemu zmienił zdanie co do tego, że poseł opozycji nie będzie wiceszefem komisji. "Z początku koledzy z PiS mówili, że są za powołaniem tej komisji śledczej i chcą zmierzać do prawdy - ucieszyłem się. Gdy jednak komisja została powołana, koledzy z PiS zaczęli złorzeczyć. Wtedy zrozumiałem, że nie będą oni zmierzać do prawdy" - wyjaśnił. Nie chciał się odnosić do słów Kurskiego, bo uznał je za przeinaczenie sensu ich rozmowy na temat Bączka.

ab, pap