TK bada, czy można nakazać zestrzelenie porwanego samolotu

TK bada, czy można nakazać zestrzelenie porwanego samolotu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trybunał Konstytucyjny bada, czy polskie władze mają prawo nakazać zniszczenie samolotu pasażerskiego, np. gdy porwali go terroryści i może stanowić zagrożenie - jak w przypadku ataków z 11 września 2001 r. w USA.

Z wnioskiem o zbadanie konstytucyjności odpowiednich przepisów prawa lotniczego z 2003 r. wystąpił do TK w 2007 r. I prezes Sądu Najwyższego prof. Lech Gardocki.

Jego zdaniem, konstytucja nie upoważnia państwa do umyślnego pozbawienia życia pasażerów takiego samolotu - tylko dlatego, że może on być użyty np. do  ataku terrorystycznego. "Nie można twierdzić, iż po to, by ratować życie np. kilku osób, można poświęcić jedną" - napisał Gardocki w swym wniosku. Zwraca uwagę, że naruszałoby to konstytucyjną ochronę życia ludzkiego.

"Ci, którzy nie przyczynili się do stworzenia niebezpieczeństwa, są traktowani bez ich zgody i wiedzy. Państwo jednostronnie dysponuje ich życiem w  sytuacji, gdy wymagają ochrony, jako ofiary nielegalnych działań" - podkreślił Gardocki.

Dowodził on, że zakres swobody pozostawiony organom władzy, zwłaszcza szefowi MON, w podjęciu decyzji o spowodowaniu śmierci osób, jest sprzeczny z  konstytucją. Zdaniem Gardockiego przepisy zezwalają na zniszczenie samolotu także wtedy, gdy nie ma pewności, że jest on używany do ataku terrorystycznego. I prezes SN zakwestionował też założenie, że zniszczenia samolotu dokonują jednostki wojskowe - gdyż zestrzelenie cywilnego statku, który nie naruszył granic, jest sprzeczne z konstytucyjnym zakresem działań sił zbrojnych.

Sprawę bada pięcioosobowy skład TK pod przewodnictwem Andrzeja Rzeplińskiego; sprawozdawcą jest Teresa Liszcz. W składzie są też Adam Jamróz, Marek Kotlinowski i Ewa Łętowska.

W lipcu 2004 r. uchwalono nowelizację ustawy o ochronie granicy, na mocy której samolot, który przekroczył granicę albo wykonuje lot w polskiej przestrzeni bez zezwolenia, może być wezwany do: opuszczenia przestrzeni Polski, zmiany kierunku lub wysokości lotu, lądowania na wskazanym lotnisku. Może być zmuszony przez polskie lotnictwo wojskowe do lądowania, ostrzeżony strzałami ostrzegawczymi, a w przypadku dalszego niestosowania się do wezwań - zniszczony.

W styczniu 2005 r. weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów określające procedury w razie konieczności zestrzelenia samolotu, który został porwany przez terrorystów i może stanowić zagrożenie. Obecnie decyzję o tym, czy zmusić do  lądowania albo zestrzelić samolot cywilny podejmuje szef MON, w przypadku maszyny wojskowej decyduje Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych.

"Były już przeprowadzone ćwiczenia; brałem w nich udział i wiem, jak wygląda cała ta procedura. To jest na pewno jedna z najtrudniejszych decyzji, która byłaby do podjęcia, gdyby takie wydarzenie miało miejsce" - mówił ówczesny szef MON Jerzy Szmajdziński. Podkreślił, że w "skrajnie krótkim czasie" odpowiednie służby muszą przeanalizować sytuację i upewnić się, że zamiar użycia maszyny jako środka terroru jest pewny.

ND, PAP