Związkowcy demonstrowali w Warszawie

Związkowcy demonstrowali w Warszawie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilkuset związkowców demonstrowało przed Sejmem i kancelarią premiera przeciw rządowym reformom dotyczącym m.in. systemu emerytalnego i służby zdrowia. Zapowiadają następne protesty podczas kolejnych posiedzeń Sejmu.

Związkowcy sprzeciwiają się polityce społecznej rządu Donalda Tuska. Protestują przede wszystkim przeciwko reformie emerytur pomostowych, która znacząco zmniejsza liczbę uprawnionych do wcześniejszych emerytur oraz  komercjalizacji służby zdrowia. W ich ocenie, rząd łamie zasady dialogu społecznego i lekceważy związki zawodowe.

Czwartkowy protest zorganizował NSZZ "Solidarność", ale uczestniczyli w nim także przedstawiciele OPZZ.

Przed Sejmem, a później kancelarią premiera związkowcy odpalali petardy i skandowali: "solidarność", "złodzieje". Trzymali także transparenty z hasłami: "Słońce Peru - mistrz bajeru", "Emeryci i  renciści. Popierajmy Tuska czynem, umierajmy przed terminem", "Wyborcze obiecanki - mydlane Tuska bańki".

Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek powtarzał kilkakrotnie, że  związki domagają się "rzetelnego i uczciwego dialogu społecznego". "To jest jeden z cudów Tuska, że związki zawodowe się zjednoczyły w obronie praw pracowniczych" - mówił Śniadek.

Szef NSZZ "S" zapowiedział kolejne protesty podczas następnych posiedzeń Sejmu. Najbliższe planowane jest - 19, 20 i 21 listopada.

"W Polsce nie ma  dialogu społecznego i jego się domagamy. Będziemy tu przychodzić dopóki nie  dotrze do rządzących prawda, że ich obowiązkiem jest prowadzić z nami dialog" -  powiedział Śniadek.

Z kolei przewodniczący OPZZ Jan Guz oświadczył, że podczas środowego spotkania z marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim, związkowcy usłyszeli, że  "nic nie może zrobić". "Skoro nic nie może, to niech ustąpi" - powiedział Guz.

Delegacja związkowców spotkała się z szefem doradców premiera Michałem Bonim i przekazała mu postulaty protestujących.

"Jest czas rozmów, negocjacji i czas podejmowania decyzji. Uważamy, że ta ustawa (o emeryturach pomostowych) jest potrzebna dla przyszłości. Lepiej byłoby, gdybyśmy dzisiaj ze związkowcami i pracodawcami pracowali nad tym, jak utrzymywać zatrudnienie osób starszych, a nie tylko zachęcać do przechodzenia na  wcześniejsze emerytury" - powiedział dziennikarzom Boni.

Jego zdaniem, wbrew temu co mówią związkowcy, debata na temat reformy emerytalnej była merytoryczna. "Byłoby źle, gdyby to zamieszanie spowodowało, że  250 tysięcy osób, które będą miały uprawnienia emerytalne, zostanie bez niczego. Mogę tylko apelować o to - szanując głosy przeciwne - aby ten poziom napięcia był mniejszy" - powiedział Boni.

Przeciw łamaniu zasad dialogu społecznego przez związki zawodowe stanowczo protestuje Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan. "Wymuszanie kolejnych ustępstw w tak fundamentalnej dla polskiego społeczeństwa i polskiej gospodarki ustawie o emeryturach pomostowych ulicznymi ekscesami oznacza skrajną nieodpowiedzialność związków zawodowych i działanie na szkodę wszystkich obywateli" - podkreślono w stanowisku.

W trakcie czwartkowego wieczornego bloku głosowań posłowie będą decydować m.in. o rządowym projekcie ustawy w sprawie emerytur pomostowych.

W środę przeciw ograniczeniu liczby uprawnionych do emerytur pomostowych demonstrowało w Warszawie kilka tysięcy związkowców, w czwartek związkowcy z PKP zablokowali ruch pociągów w Katowicach i Bydgoszczy.

ND, PAP