Strajkowe kłamstwo

Strajkowe kłamstwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szefowie związków zawodowych, którzy namawiają do fali strajków generalnych, od lat twardo sprzeciwiają się prywatyzacji nierentownych, państwowych molochów: hut, stoczni i kopalń. Powtarzają przy tym jak mantrę, że prywatyzacja pozbawi pracy tysiące ludzi. Górnicy, hutnicy, kolejarze, stoczniowcy i przedstawiciele innych grup zawodowych wierzą w to bezkrytycznie.
Tymczasem jeśli ktoś (jak niżej podpisany) miał okazję w swoim życiu odwiedzić na Śląsku kopalnię prywatną i państwową, ten szybko dojrzał zasadniczą różnicę. Oto w kopalni prywatnej przestrzegane są wszystkie normy prawa pracy i BHP, co potwierdzają regularne wizyty różnych inspekcji. Zatrudnieni dostają na czas wypłaty, a ci, którzy solidnie pracują, mogą liczyć na premie, bonusy i wyższe pensje. Pracownicy są też  ubezpieczeni (jak tego wymaga prawo) i nie wykazują oznak niezadowolenia. O tym, że pracownicy są zadowolenie, niech świadczy to, że niewielu górników zmienia pracę.
 
Paradoksalnie w państwowej kopalni jest o wiele gorzej z przestrzeganiem przepisów. Do kopalni państwowej rzadziej przyjdzie na kontrolę inspektor pracy czy inspektor sanitarny, bo musiałby dać mandat właścicielowi, czyli państwu. niezadowolenie i zdesperowani pracownicy strajkują. A szefowie związków zawodowych mówią im: walczcie, bo może być tylko gorzej.
 
Logicznie myślący kapitalista wie, że jeśli chce mieć njlepszych pracowników, musi im zapłacić i zmotywować, wynagradzając dodatkowo najlepszych. Pracodawca wie bowiem, że jeśli tak nie będzie, dobrzy pracownicy uciekną do konkurencji. Tymczasem państwo jako pracodawca zwykle zaczyna się interesować losem swoich pracowników, kiedy zaczynają oni strajkować.

Dlaczego przed tą prawdą tak drżą szefowie zwiazków zawodowych? Oni doskonale wiedzą, że w prawidłowo działającej firmie prywatnej dbającej o swoich pracowników, może nie być miejsca dla związków zawodowych. Szefowie związków nie walczą więc o miejsca pracy dla pracowników państowych firm. Walczą o pozycje i przywileje dla siebie, oszukując przy tym związkowców.