Sprywatyzować więzienia!

Sprywatyzować więzienia!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nieprawidłowości, do których dochodzi w polskich zakładach penitencjarnych i problemy polskiego więziennictwa zakończyć może prywatyzacja więzień.
Służba więzienna od lat boryka się z poważnymi problemami: zbyt niskie płace, przeludnienie cel, akty przemocy wśród osadzonych. Do tego dochodzą samobójstwa osadzonych, ucieczki z więzień czy niewracanie z przepustek. Wszystkie te problemy zniknęłyby, gdyby więzienia sprywatyzowano, tak jak ma to miejsce w niektórych środkowych stanach USA i w Wielkiej Brytanii. Tam część placówek penitencjarnych oddano prywatnym właścicielom. I większość problemów zniknęła.
 
Funkcjonowanie prywatnych więzień w USA precyzyjnie regulują przepisy stanowe. Nakładają one obowiązek uzyskania koncesji na prowadzenie zakładu karnego. Aby ja otrzymać, przedsiębiorca musi spełnić szereg warunków. Dopiero po uzyskaniu koncesji, sądy penitencjarne mogą kierować skazanych do jego placówki. Więzienie traci koncesje, jeśli udowodniony zostanie choć jeden przypadek złamania jej warunków. Są to m.in.: ucieczka więźnia, łamanie praw człowieka (np. znęcanie się nad więźniami przez strażników), zaginięcie dokumentów, wybuch pożaru itp. Właścicielom więzień władze stanowe płacą w systemie ryczałtowym, przelewana jest co miesiąc ta sama kwota, niezależnie od ilości skazanych. Przestrzegania procedur pilnują kontrolerzy stanowi, którzy regularnie, bez zapowiedzi, wizytują placówki penitencjarne. Podczas wizyt, mają możliwości swobodnego rozmawiania ze skazanymi. Jeśli ci skarżą się na postępowanie strażników - wszczynane jest postępowanie sprawdzające.
 
Prywatni właściciele doskonale wiedzą, że najmniejsze uchybienie może ich drogo kosztować. Dlatego skrupulatnie przestrzegają wszelkich przepisów i procedur. Wprowadzają systemy zabezpieczeń uniemożliwiające ucieczki.

System działa to całkiem, bo w prywatnych więzieniach w USA nie zdarzył się dotychczas przypadek ucieczki skazanego ani samobójstwa ważnego aresztanta. Niewiele było przypadków więziennej przemocy (te, które były nagłaśniane, miały miejsce w państwowych placówkach). W takich zakładach więźniowie odsiadują kary najczęściej w małych, jednoosobowych celach. Prowadzone są też zajęcia z resocjalizacji. Zaś pracownicy tych więzień nie skarżą się na swoje zarobki, bo są one stosunkowo wysokie.
 
Te same rozwiązania, które skutecznie od lat funkcjonują w USA, z powodzeniem mogłyby też działać w Polsce. Należałoby wziąć to pod uwagę właśnie teraz, kiedy po samobójstwie Roberta Pazika, toczy się dyskusja o kondycji polskiego więziennictwa.