PO, PSL i SLD mają projekt ustawy medialnej; PiS krytykuje

PO, PSL i SLD mają projekt ustawy medialnej; PiS krytykuje

Dodano:   /  Zmieniono: 
PO, PSL i SLD przedstawiły uzgodniony projekt ustawy medialnej, który zakłada m.in. likwidację abonamentu oraz utworzenie nowej 7-osobowej KRRiT. Projekt krytykuje PiS - uważa, że jest to próba przejęcia mediów publicznych przez te trzy partie.

Krytycznie do propozycji PO, PSL i SLD odnosi się także obecny szef KRRiT Witold Kołodziejski, według którego, jeśli wejdzie ona w życie, będzie to  oznaczało marginalizację telewizji publicznej.

Projekt zakłada likwidację od 1 stycznia 2010 r. abonamentu radiowo-telewizyjnego. Media publiczne mają być finansowane z Funduszu Zadań Publicznych, którego środki będą pochodziły z budżetu Krajowej Rady Radiofonii i  Telewizji. W 2010 roku finansowanie to ma być na poziomie 600-800 milionów złotych.

Proponowane rozwiązania przewidują powołanie nowej siedmioosobowej KRRiT (trzech członków ma wskazywać Sejm; po dwóch Senat i prezydent spośród osób wyróżniających się wiedzą i doświadczeniem w zakresie środków społecznego przekazu).

Członkowie KRRiT mieliby być wymieniani rotacyjnie - co dwa lata zmieniałby się przedstawiciel Sejmu, co trzy lata - Senatu i prezydenta, a decyzje miałaby być podejmowane bezwzględną większością głosów, a nie - tak jak dotychczas -  większością 2/3 głosów.

Projekt wprowadza instytucję licencji programowej, która ma określać zadania powierzane dostawcy usług medialnych w ramach poszczególnych programów, z  jednoczesnym przyznaniem przez KRRiT środków z Funduszu Zadań Publicznych na  realizację tych zadań.

10 proc. wydatków na media będzie rozdzielanych w otwartych konkursach, o  środki z tej puli będą mogli starać się również nadawcy prywatni. Licencji programowej udzielać będzie KRRiT, na okres dwóch lat.

Projekt przewiduje także powołanie 16 regionalnych spółek telewizyjnych, które zostaną utworzone na bazie dotychczasowych oddziałów terenowych TVP - te  ostatnie zostaną zlikwidowane. Regionalne spółki radiowe i telewizyjne mają mieć jednoosobowe zarządy i trzyosobowe rady nadzorcze.

Przedstawiciele PO, PSL i SLD oświadczyli na wspólnej konferencji prasowej, że liczą, iż w prace nad projektem włączą się przedstawiciele prezydenta, by  ustawa nie została skierowana do Trybunału Konstytucyjnego.

"Liczymy na to i wierzymy głęboko, że nie popełnimy żadnych błędów, które pozwalałyby, umożliwiały lub zachęcały do skierowania tego projektu do Trybunału Konstytucyjnego. Oczekujemy też, że przedstawiciele prezydenta wcześniej włączą się do prac nad tym projektem. Jesteśmy otwarci na propozycje" - mówił wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński (klub Lewicy).

Do czasu nadania depeszy nie udało się uzyskać komentarza z Kancelarii Prezydenta.

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski zapowiedział zaś, że będzie chciał się spotkać z przewodniczącym klubu PiS Przemysławem Gosiewskim i przekonywać go do  projektu. Podkreślił, że będzie namawiał też innych polityków PiS, żeby podpisali się pod tą propozycją.

Przewodniczący zarządu głównego PiS Joachim Brudziński odpowiedział jednak, że nikt z PiS nie będzie się podpisywał pod tą propozycją. "Nie będziemy sygnować tego projektu, bo nie uważamy, żeby drugi co do wielkości klub w Sejmie był traktowany jako swoisty kwiatek do kożucha PO, Lewicy i PSL" - oświadczył.

W jego ocenie, projekt ustawy jest "dalece niedoskonały", a jego zamierzeniem jest próba przejęcia wpływów w mediach publicznych przez przedstawicieli PO, PSL i SLD.

Mało przychylnie do projektu odnosi się medioznawca dr Karol Jakubowicz. Jego zdaniem, projekt jest bardzo nieodpowiedzialny, ponieważ zwiększa koszty funkcjonowania mediów publicznych, nie zapewnia im właściwego finansowania i  skazuje na jeszcze większą komercjalizację albo upadek.

W podobnym tonie wypowiada się szef KRRiT. Kołodziejski uważa, że jeśli projekt wejdzie w życie, będzie to oznaczało marginalizację telewizji publicznej. Według niego "kwota, o której się mówi przy okazji projektu, przeznaczona na finansowanie mediów publicznych oznacza, iż za trzy - cztery lata telewizja publiczna będzie nadawcą całkowicie zmarginalizowanym i  niszowym". "To duszenie telewizji publicznej" - ocenił.

Odnosząc się do przepisów projektu dotyczących KRRiT i licencji programowych Kołodziejski stwierdził, że w ich świetle nowa Krajowa Rada stanie się "potężnym superurzędem", który będzie decydował nie tylko, kto będzie prezesem poszczególnych spółek, ale także "co każda z telewizji będzie nadawała".

Cały system wprowadzony nową ustawą medialną, aby dobrze funkcjonować, powinien być przejrzysty i apolityczny, ale jak wiadomo apetyty polityczne na  tym polu są bardzo duże - uważa z kolei medioznawca z Uniwersytetu Śląskiego Marian Gierula.

Podkreślił on, że dużo będzie zależało od rozwiązań szczegółowych, które dopiero powstaną i w trakcie dalszych prac doprecyzują zapisy projektu ustawy.

Projekt nowej ustawy medialnej powstał po tym, gdy w maju 2008 r. prezydent Lech Kaczyński zawetował nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, którą przygotowała PO.

W ocenie prezydenta, nowelizacja - która m.in. znacznie ograniczała kompetencje KRRiT i zmieniała zasady wyboru członków Rady oraz władz mediów publicznych - groziła ograniczeniem roli mediów publicznych i ich dalszą komercjalizacją. Sejm podtrzymał weto, bo koalicji PO-PSL zabrakło większości do  jej odrzucenia, a Lewica weto poparła.

W takiej sytuacji w Ministerstwie Kultury w listopadzie zeszłego roku powstał projekt nowej ustawy; pracował nad nim zespół ekspertów pod kierunkiem prof. Tadeusza Kowalskiego, a następnie dyskutowali o nim liderzy PO i SLD.

Sojusz zgłosił kilkanaście poprawek, w tym dotyczącą rotacyjności członkostwa w KRRiT. Po kilku tygodniach rozmów PO, PSL i SLD porozumiały się co do  ostatecznego kształtu projektu. PiS nie brał udziału w tym rozmowach. Politycy PiS krytykowali propozycje zawarte w projekcie i zgłaszali gotowość do rozmów, ale nad zupełnie nowym projektem ustawy.

Krytycznie o rozwiązaniach zawartych w projekcie, jeszcze przed jego przedstawieniem, wypowiadał się też prezydent. W połowie lutego Lech Kaczyński skrytykował m.in. pomysł finansowania mediów publicznych z budżetu KRRiT.

Prezydent mówił wtedy, że media "to nie jest problem, który się da rozwiązać w ten sposób, że powstanie jakaś koalicja w parlamencie, która je przejmie". "To jest bardzo zły pomysł" - ocenił.

We wtorek projekt ma trafić do marszałka Sejmu. Później - do 30- dniowych konsultacji z organizacjami społecznymi i środowiskami twórczymi.

pap, keb, ND