Prywatyzacja zamiast prokuratury

Prywatyzacja zamiast prokuratury

Dodano:   /  Zmieniono: 
Śledztwo warszawskiej prokuratury w sprawie niegospodarności w Przedsiębiorstwie Wydawniczym "Rzeczpospolita" zapewne zakończy się umorzeniem - tak samo, jak większość śledztw dotyczących finansów w państwowych spółkach.
Skandaliczna stronniczość prokuratury, która nie chce narażać się osobom związanym z układami politycznymi to tylko jedna strona medalu. Drugą jest fakt, że do nadużyć i nieprawidłowości w rozmaitych spółkach Skarbu Państwa dochodzi dlatego, że kontrola nad nimi jest tylko teorią. Rozwiązaniem tego problemu jest prywatyzacja spółek Skarbu Państwa z licytacji: nabywcą zostałby ten, kto zgodzi się zapłacić najwyższą cenę. W ten sposób problem rozwiąże się sam.
 
Rzeczywistość pokazuje, że w prywatnych firmach znacznie mniej jest "afer", skandali i nieprawidłowości niż w spółkach państwowych. Znacznie rzadziej zdarzają się też w tym sektorze przypadki niegospodarności. Prywatny przedsiębiorca wie doskonale, że musi więcej zarobić niż wydaje, bo w przeciwnym wypadku grozi mu bankructwo. Państwowa spółka tego problemu nie ma. Jeśli będzie wykazywać straty to pokryje je budżet państwa czyli podatnicy. Państwowemu dyrektorowi jest wszystko jedno czy towar, który kupuje, jest mu potrzebny czy nie, czy jest drogi czy tani. Dlatego po 1989 roku mieliśmy dziesiątki afer w spółkach Skarbu Państwa, z których pieniądze szerokim strumieniem wypływały do spółek osób związanych towarzysko lub rodzinnie z dyrekcją tych spółek. Nawet jeśli jedno czy drugie śledztwo zakończy się oskarżeniem i skazaniem winnego to nie zmienia to faktu, że i tak budżet państwa (czyli podatnik) stracił na tym.

Dlatego spółki Skarbu Państwa winne być jak najszybciej sprywatyzowane. Pieniądze z ich sprzedaży zasilą budżet, co w czasach kryzysu jest perspektywą kuszącą. A prokuratorom odejmie to pracy i pozwoli zająć się zwalczaniem przestępczości kryminalnej. Inaczej będziemy mieli do czynienia z kolejnymi niegospodarnościami, kolejnymi śledztwami i coraz większym bałaganem. I będziemy za to coraz więcej płacić.