Onkolodzy: chorzy na raka nerki skazani na kiepski lek

Onkolodzy: chorzy na raka nerki skazani na kiepski lek

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Polsce refunduje się tylko jeden lek na raka nerki, który nie jest w stanie pomóc aż 85 proc. chorych z tym nowotworem - alarmowali lekarze onkolodzy na wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie.

Jak przypomniał dr Jakub Żołnierek, ordynator Oddziału Onkologii w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku, rak nerki jest nowotworem rzadkim, gdyż stanowi od 2 do 4 proc. wszystkich nowotworów złośliwych (w Polsce 3-4 proc.). Występuje głównie u mieszkańców krajów północnych; nieco częściej u mężczyzn i u mieszkańców miast. Zajmuje 10 miejsce na liście najczęstszych nowotworów złośliwych u kobiet i 9 miejsce - w przypadku mężczyzn.

Najczęściej chorują osoby po 50 roku życia. "W ostatnich dekadach obserwuje się stały wzrost zachorowań, co wiąże się ze starzeniem się społeczeństw, zwiększoną ekspozycją na związki rakotwórcze oraz zastosowaniem lepszych technik rozpoznawania - USG, tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny" - powiedział dr Żołnierek.

W rozwoju tego raka udział biorą zmiany genetyczne, ale ważną rolę odgrywają też czynniki środowiskowe, jak palenie tytoniu, otyłość, przewlekłe stosowanie doustnych leków przeciwbólowych oraz leków moczopędnych, ekspozycja na azbest, kadm i benzynę, dieta wysokobiałkowa i bogata w cholesterol, picie dużych ilości kawy, napromieniowanie oraz przewlekła dializoterapia.

Jak podkreślił dr Żołnierek, w Polsce wraz ze wzrostem zachorowań rośnie też umieralność pacjentów z rakiem nerki. Według statystyk, wśród osób z nowo rozpoznanym rakiem nerki odnotowuje się aż 50 proc. zgonów.

Według specjalisty, rak ten może być z powodzeniem wyleczony operacyjnie tylko wtedy jeśli zostanie wykryty wcześnie, zanim rozsieje się po organizmie. "Inaczej jest w stadium bardziej zaawansowanym, gdy powstaną przerzuty - rak ten jest bowiem oporny na konwencjonalne metody leczenia, czyli radioterapię i chemioterapię" - wyjaśnił dr Żołnierek.

Problemem jest również to, że rak nerki nie jest jednolitą chorobą - istnieje kilka rodzajów tego nowotworu, z których każdy ma inne podłoże i inną wrażliwość na leczenie - podkreślił prof. Cezary Szczylik, kierownik Kliniki Onkologii w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.

"Dlatego w raku nerki powinno się stosować wiele leków. Tymczasem w Polsce refundowany jest tylko jeden - interferon alfa. W ten sposób Ministerstwo Zdrowia oraz Narodowy Fundusz Zdrowia ograniczają kompetencje lekarzy onkologów, zmuszają ich do złej praktyki klinicznej i do popełniania błędów w terapii" - podkreślił prof. Szczylik.

Specjalista przypomniał, że tzw. immunoterapia, czyli interferon alfa (IFN-alfa) oraz interleukina 2, zostały wprowadzone do leczenia raka nerki w latach 90. Choć leki te mogą u 2-5 proc. pacjentów doprowadzić do całkowitego wyleczenia, to mają dużą toksyczność. Poza tym IFN-alfa może działać tylko na jeden typ raka nerki i aż 85 proc. chorych nie odnosi korzyści z takiej terapii.

"Refundowanie tylko tego leku jest nieporozumieniem i oznacza wyrzucenie kilku milionów złotych rocznie w błoto. A pieniądze te można by zupełnie spokojnie wydawać na leki, które są efektywne" - podkreślił specjalista.

Przypomniał, że obecnie dostępnych jest wiele leków nowej generacji, które działają bezpośrednio na procesy prowadzące do wzrostu raka nerki. Chodzi tu głównie o proces angiogenezy, czyli powstawania nowych naczyń krwionośnych, które odżywiają guza i umożliwiają mu tworzenie przerzutów. Leki nowej generacji niemal dwukrotnie wydłużają przeżycie pacjentów z rakiem nerki, mają znacznie mniej działań ubocznych i poprawiają komfort życia chorego. Należą do nich m.in. sorafenib, sunitinib, bevacizumab, temsirolimus czy everolimus.

"Leki te nie prowadzą wprawdzie do wyleczenia raka nerki, ale pozwalają pacjentowi żyć z nim tak, jak się żyje z chorobą przewlekłą. Aż 80 proc. chorych odnosi korzyść z ich podania" - podkreślił prof. Szczylik. Niestety polscy pacjenci z rakiem nerki nie mają do nich prawie żadnego dostępu. Jedyną szansę na skorzystanie z nowoczesnych terapii stwarza udział w badaniach klinicznych.

"Mamy dobre podstawy naukowe do tego, aby każdy z tych leków znalazł się na liście refundacyjnej. Decyzja MZ i NFZ przypomina trochę planową eksterminację chorych na raka nerki" - ubolewał prof. Szczylik.

pap, keb