Grad: nie ma mowy o konflikcie interesów

Grad: nie ma mowy o konflikcie interesów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister Skarbu Państwa Aleksander Grad powiedział, że spółka MGGP, w której udziały ma m.in. jego żona, była wielokrotnie kontrolowana i nadal pozostaje pod nadzorem. "Nie ma tu mowy o konflikcie interesów" - oświadczył. Podobnego zdania są politycy PO. Szef PiS uważa, że sprawą powinien zająć się premier.

Czwartkowa "Rzeczpospolita" napisała, że firma geodezyjno-projektowa MGGP, w  której udziały mają żona ministra Aleksandra Grada i jego kolega, wygrywa przetargi organizowane przez agencje rządowe i spółki Skarbu Państwa.

Sprawą zainteresowała się minister ds. walki z korupcją Julia Pitera, która -  jak donosi "Rz" - czeka na wynik kontroli Urzędu Zamówień Publicznych.

Zdaniem szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego jest to wielka afera i podręcznikowy konflikt interesów. "Mamy sytuację, na którą powinien natychmiast reagować Donald Tusk" - powiedział na konferencji prasowej polityk.

Podkreślił, że  rozumie, że ze względu na śmierć matki premier nie zajmuje się na razie polityką. Wyraził nadzieję, że po jakimś czasie premier tym się zajmie.

Inaczej sprawę oceniają politycy PO. "Jeśli minister Grad twierdzi, że sprawą spółki, w której udziały ma jego małżonka w każdej chwili mogą się zająć CBA i  ABW, świadczy to o tym, że nie ma nic do ukrycia" - mówi szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.

"Nie sądzę, aby Grad się czegokolwiek obawiał. Minister mówi otwarcie +proszę mnie sprawdzić, prześwietlić+. Dla mnie sprawa jest czysta" - podkreślił polityk PO. Zapewnił też, że ufa instytucjom, które będą ewentualnie prowadzić w tej sprawie postępowanie.

Zdaniem marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego (PO) w tym przypadku nie  można mówić o konflikcie interesów. "Takie opowieści mają tworzyć lepki klimat wokół ministra skarbu Aleksandra Grada. Podczas, gdy - w moim przekonaniu -  sprawa jest absolutnie w porządku" - komentował w "Sygnałach Dnia".

Według Grada, "nie ma mowy o konflikcie interesów; sprawy bronią się same, bo  jest wszystko jawne, publiczne, przejrzyste i nikt tego nie ukrywa". "Co więcej, sami wnioskujemy, by to cały czas po raz kolejny kontrolować, by już nie było wątpliwości" - powiedział Grad w TVN24.

Dodał, że w kiedy został ministrem, jego żona odeszła z zarządu spółki i  przestała wykonywać prawa z akcji, ma ich 25 proc. "Spółka od tego dnia publikuje na stronach internetowych zamówienia publiczne, o które się stara" -  podkreślił minister.

"Są to przetargi nieograniczone, gdzie decyduje cena. Wysyła ten wykaz zamówień do Julii Pitery, by były poddane szczególnej kontroli. Ja również zwróciłem się do instytucji w państwie, żeby same to skontrolowały" - powiedział Grad.

Jego zdaniem takie rozwiązanie jest wystarczającym zabezpieczeniem przed konfliktem interesów.

"Nie mamy rozwiązań systemowych. Takie rozwiązanie i formalne, i prawne, pozwala traktować takie rozwiązanie jak quasi-fundusz, po to, by nie wykonywać transakcji, by nie mieć wpływu na to, co się dzieje w spółce. I to jest rozwiązanie bardzo przejrzyste, o czym została poinformowana także opinia publiczna, tak że tego nikt nie ukrywał" - powiedział Grad.

Jak informuje na stronie internetowej resort skarbu, minister zwrócił się do  ABW i CBA z prośbą o kontrolę w MGGP; podaje też do wiadomości zamówienia publiczne, które realizuje po wygranych przetargach. Sam minister przekazał też notatkę w tej sprawie premierowi.

ND, PAP