REM zabrała głos w sprawie Kataryny

REM zabrała głos w sprawie Kataryny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prawo prasowe gwarantuje możliwość występowania pod pseudonimem, jednak publikowanie w ten sposób ataków personalnych jest łamaniem zasad etycznych - oświadczyła Rada Etyki Mediów w reakcji na sprawę blogerki Kataryny. REM potępiła jednocześnie ujawnienie tożsamości autora bez jego woli.

"Każdy autor tekstu, który nie narusza przepisów prawa, może publikować pod  pseudonimem. Gwarantuje to prawo prasowe i grożenie za to sądem jest absurdalne" - oświadczyła REM w komunikacie.

"Ujawnienie tożsamości autora takich tekstów wbrew jego woli jest naruszeniem ogólnie przyjętych zasad. Jeśli robią to dziennikarze, naruszają także, zapisaną w Karcie Etycznej Mediów, zasadę szacunku i tolerancji" - brzmi stanowisko REM.

"Przypominamy jednak, że poważnym naruszeniem owych zasad jest także publikowanie pod pseudonimem ataków personalnych" - napisano.

"W opinii REM sprawa blogerki Kataryny nie ma nic wspólnego z zagrożeniem wolności słowa" - podkreślono.

Kataryna to pseudonim jednej z najbardziej znanych polskich blogerek, która w  swoich tekstach m.in. ostro recenzuje pracę dziennikarzy i polityków.

W połowie maja Kataryna trafiła na łamy gazet i do elektronicznych serwisów informacyjnych. Wszystko za sprawą sporu z synem ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy.

Jak podawały media, Krzysztof Czuma zapowiedział podjęcie kroków prawnych za krytyczne teksty Kataryny na temat jego ojca. Syn ministra miał też domagać się od jednej z platform blogowych - na której swoje wpisy zamieszcza Kataryna - ujawnienia jej personaliów.

Krzysztof Czuma nie chciał tej sprawy komentować. Na stronie internetowej czuma.pl zamieszczono informację, że "insynuowany konflikt" "jakiejś blogerki z  rodziną Czumów" nigdy nie miał miejsca.

W tym samym czasie blogerka oskarżyła "Dziennik", że próbuje zmusić ją do  ujawnienia na jego łamach swojej tożsamości. Ujawniła przy tym treść sms-a, otrzymanego od dziennikarki "Dz": "(...) Nie chcemy bezpardonowo ujawniać Pani tożsamości i iść na rękę Czumom. Wolimy by zgodziła się Pani na ten coming out na Pani warunkach włącznie z zatrudnieniem Pani jako naszej publicystki".

"Wiem, że Pani tożsamość zna Fakt a przez nich nie zostanie Pani tak dobrze potraktowana - proszę tego nie traktować jako szantażu. Naprawdę nie chcemy Pani skrzywdzić" - głosił sms.

"Dz" tłumaczył w swoich tekstach, że przez kilka dni próbował namówić Katarynę "na rozmowę o granicach uczciwości anonimowej krytyki, o jej poglądach, o podwójnym życiu, które prowadzi".

"Wielokrotnie zapewnialiśmy ją w e-mailach i SMS-ach, że jeśli będzie chciała potwierdzić naszą wiedzę o jej tożsamości, to może się u nas ujawnić. Jeśli nie, to nadal będzie anonimową blogerką. Jasno daliśmy do zrozumienia, że przed ujawnieniem jej nazwiska powstrzymuje nas chociażby fakt, iż jest ona w  konflikcie z ministrem sprawiedliwości Andrzejem Czumą" - pisał "Dz".

Jednocześnie gazeta podała liczne dane, pozwalające zidentyfikować Katarynę. "Czemu boi się jawności Katarzyna, 38-latka pochodząca z Rzeszowa, która skrywa swoją bezkompromisowość pod pseudonimem +Kataryna+? Jest w końcu znaną i  szanowaną w środowisku organizacji pozarządowych prezes warszawskiej fundacji" -  pisał "Dz", dodając czym zajmuje się fundacja, od kiedy działa i jak długo Kataryna jest jej prezesem.

W dyskusję o anonimowych blogerach włączyły się też m.in. "Gazeta Wyborcza" i  "Rzeczpospolita", a konferencję na temat granic wolności słowa w sieci organizuje w poniedziałek Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.

ND, PAP