PSL rzuca rękawicę

PSL rzuca rękawicę

Dodano:   /  Zmieniono: 
PSL zapowiada walkę o fotele prezydentów dużych miast i marszałków województw. Ludowcy chcą też wystawić własne listy kandydatów w miastach powiatowych. W ten sposób PSL rzuca wyzwanie koalicyjnej Platformie.
Nieprzypadkowo buńczuczne zapowiedzi Stanisława Żelichowskiego dotyczą samorządów. PSL wyznaczyło  w ten sposób pole walki, na którym czuje się pewnie. W wyborach samorządowych w 2006 roku kandydaci tej partii najlepiej radzili sobie w małych miejscowościach. W dużych miastach dominowała partia Donalda Tuska. 

Chęć zdobycia przez ludowców foteli prezydentów dużych miast oznacza, że między PSL-em i Platformą dojdzie do ostrej rywalizacji. Z prostej przyczyny -  to najbardziej prestiżowy kawałek tortu, który można zdobyć w wyborach samorządowych. Na nim skupia się uwaga mediów. 

Widać to było na przykładzie ostatnich, przedterminowych wyborów na prezydenta Olsztyna, które wywołały duże emocje. Kandydat PSL nie dał w nich szans politykowi PO, co nie wpłynęło pozytywnie na atmosferę w koalicji. Teraz widać, że tamto zwycięstwo pozwoliło nabrać ludowcom wiary we własne siły.

A mają o co walczyć. Dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, socjolog wsi, przepowiada, że PSL stanie się frakcją jednej z wielkich partii - PO albo PiS. Ludowcy mają to niebezpieczeństwo na uwadze, dlatego nie chcą dać się zdominować Platformie.

Zapowiedź ofensywy w wyborach samorządowych, podobnie jak krytyczny wobec Tuska wywiad Waldemara Pawlaka dla „Newsweeka" to elementy tej samej taktyki PSL. Prowadzi ona do nieuchronnego starcia z koalicjantem. Zdobywając fotel prezydenta Olsztyna ludowcy dali Platformie prztyczka w nos. Widać, że ich apetyt rośnie w miarę jedzenia.